Od ostatniego posta wiele się zmieniło... Na lepsze :)
Andrei spadła gorączka, zaczęła po trochu nawet pić... Martwię się, bo nadal nie chce nic jeść... Dajemy jej na siłę mleko w butelce, więc coś tam zawsze ma... Ale jakby nie było jest o niebo lepiej :))) Najważniejsze, że gardełko i migdałki czyściutkie...
Dlatego zdecydowaliśmy się dziś na małą wycieczkę... Trochę mamy już dość siedzenia w pokoju hotelowym, Andrea zresztą też.
Wyjazd z hotelu około godziny 2pm...
Przyjechał po nas busik, zapłaciliśmy, zapakowaliśmy się i w drogę... Na szczęście byliśmy pierwszymi turystami więc wybraliśmy miejsca z przodu :) Dużo miejsca i widoki przez przednią szybę...
Na miejscu byliśmy około 2.40pm... Musieliśmy chwilkę poczekać w cafe aż poprzednie show się skończy. Był czas żeby się rozejrzeć :) Miejsce dość duże. Przyznam, że zadbane co mnie trochę zdziwiło, bo to w końcu pustynia i Afryka :)
Zaczęliśmy parę minut po 3pm. Było sporo turystów, najwięcej z Rosji...
No i show...
Na początek lew morski... Oj fenomenalny był... Najbardziej ujęły mnie ćwiczenia z trenerem, dosłownie jak na siłowni :) Brzuszki, ćwiczenia mięśni udowych (u człowieka bo tu raczej powinnam napisać płetw hihihi)... Po prostu bomba...
Potem były foczki... Równie cudne...
No i finał... Moje ukochane delfinki... Nie da się opisać słowami ich występu... Kto planuje odwiedzić Egipt musi to po prostu zobaczyć. Warto... Koszt niewielki (około 30$, zależy od biura w którym kupujecie wyjazd) a chwile niesamowite, niezapomniane :)
Na koniec oferują pamiątkowe zdjęcia - koszt 10-15$, bądź pływanie z delfinami - 5min 60$...
Pływanie zaliczyłam w Turcji, teraz niestety ciąża mnie ogranicza :( Ale rodzinną fotkę mamy...
Śliczne prawda :)???
***
A dziś spędziłyśmy z Andy babski dzień na plaży :) Mój A. w końcu zaczął kurs nurkowania, dziś dzień pierwszy :) Musiał przełożyć go ze środy ze względu na Andy... Ale co się odwlecze to nie uciecze :) A my dzięki temu byłyśmy we dwie :)
Andrei spadła gorączka, zaczęła po trochu nawet pić... Martwię się, bo nadal nie chce nic jeść... Dajemy jej na siłę mleko w butelce, więc coś tam zawsze ma... Ale jakby nie było jest o niebo lepiej :))) Najważniejsze, że gardełko i migdałki czyściutkie...
Dlatego zdecydowaliśmy się dziś na małą wycieczkę... Trochę mamy już dość siedzenia w pokoju hotelowym, Andrea zresztą też.
Piątek, 3 października 2014...
To nasze pierwsze, dłuższe wyjście z dala od hotelu... Wybraliśmy więc pokazy delfinów i foczek :) Miejsce stosunkowo nie daleko od Hurgady (Makadi Bay, jakieś 25-30minut busikiem)... No i pomyśleliśmy, że w końcu Andy może być zainteresowana :)Wyjazd z hotelu około godziny 2pm...
Przyjechał po nas busik, zapłaciliśmy, zapakowaliśmy się i w drogę... Na szczęście byliśmy pierwszymi turystami więc wybraliśmy miejsca z przodu :) Dużo miejsca i widoki przez przednią szybę...
Na miejscu byliśmy około 2.40pm... Musieliśmy chwilkę poczekać w cafe aż poprzednie show się skończy. Był czas żeby się rozejrzeć :) Miejsce dość duże. Przyznam, że zadbane co mnie trochę zdziwiło, bo to w końcu pustynia i Afryka :)
Zaczęliśmy parę minut po 3pm. Było sporo turystów, najwięcej z Rosji...
No i show...
Na początek lew morski... Oj fenomenalny był... Najbardziej ujęły mnie ćwiczenia z trenerem, dosłownie jak na siłowni :) Brzuszki, ćwiczenia mięśni udowych (u człowieka bo tu raczej powinnam napisać płetw hihihi)... Po prostu bomba...
Potem były foczki... Równie cudne...
No i finał... Moje ukochane delfinki... Nie da się opisać słowami ich występu... Kto planuje odwiedzić Egipt musi to po prostu zobaczyć. Warto... Koszt niewielki (około 30$, zależy od biura w którym kupujecie wyjazd) a chwile niesamowite, niezapomniane :)
Na koniec oferują pamiątkowe zdjęcia - koszt 10-15$, bądź pływanie z delfinami - 5min 60$...
Pływanie zaliczyłam w Turcji, teraz niestety ciąża mnie ogranicza :( Ale rodzinną fotkę mamy...
Śliczne prawda :)???
***
A dziś spędziłyśmy z Andy babski dzień na plaży :) Mój A. w końcu zaczął kurs nurkowania, dziś dzień pierwszy :) Musiał przełożyć go ze środy ze względu na Andy... Ale co się odwlecze to nie uciecze :) A my dzięki temu byłyśmy we dwie :)
Moja syrenka Kochana <3
A wieczór zakończyliśmy wspólną kolacją i pokazem Cobra Show...
Jednym słowem ostatnie dwa dni zaliczam do udanych :)))
Tak się ciesze, że malutka lepiej się czuje, dzieki temu mozecie sobie odpocząć na zewnątrz. Twoja księżniczka przepiekna. Oby teraz było juz lepiej . Buziaki.
OdpowiedzUsuńDanusiu 'lepiej' to mało powiedziane ;) Pierwszy raz od ponad tygodnia zjadła prawie normalne śniadanko... parowkę, trochę sera żółtego i parę kulek musli czekoladowego... Pełen sukces :)
UsuńDziękuję za komplement... Księżniczka przesyła buziaki...
Pozdrawiamy i lecimy na plażę...
wspaniale że wszystko się dobrze układa :)
OdpowiedzUsuńI oby tak do końca :)
UsuńPozdrawiamy
Dobrze, że wszystko się pomyślnie ułożyło....
OdpowiedzUsuńPięknie razem wyglądacie! :)
Zyczę udanego wypoczynku i samych pozytywnych wrażeń...................
Cmokasy!
Dziękuję Dorotko...
UsuńPozdrawiamy z upalnej Hurgady :*
I doczytałam ,że ciąża .. więc gratuluję seerdecznie !!!
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo dumni i szczęśliwi rodzice dziękują :)
Usuń