Strony

sobota, 27 września 2014

120. Double girl's room

Teraz jak już wiadomo, że mamy dziewuszkę, druga dziewuszkę :) to śmiało mogę myśleć nad aranżacją nowego pokoju dla moich księżniczek :)))
I o tym właśnie dzisiejszy post...

 Nic innego nie zaprząta mi myśli tylko właśnie pokój... Który jakby nie było musi być gotowy zanim urodzi się nasza druga pszczółka :)
Teraz Andrea ma malutki pokoik... Zresztą mogłyście go dokładnie obejrzeć tutaj. Na razie póki jest malutka i sama jest ok... Ale jak tylko urodzi się nr2 to Andrea przeniesie się do większego pokoju a maleństwo zajmie jej obecny pokój :) To idealne rozwiązanie, bo pokój noworodka jest gotowy, zostaje więc tylko urządzić nowy pokój Andrei...

Długo szukałam inspiracji w internecie, jakby nie było to dość obszerne źródło :)
Znalazłam wiele propozycji które mnie ujęły pewnymi szczegółami. Jednak tak do końca chyba sama nie wiem jak miałoby to wszystko wyglądać. Jestem zupełnie skołowana, bo im więcej propozycji tym bardziej głupieję hihihi

Mam tu kilka zdjęć (oczywiście źródłem wszystkich jest nasz nieoceniony internet), które chciałabym wam pokazać... Oczywiście w zamian chciałabym abyście podzieliły się swoimi opiniami... Z zaznaczeniem, że pokój miałyby zajmować dwie dziewczynki :) To bardzo ważne hihihi

Ok no to zaczynamy :)

Propozycja numer 1.
Podoba mi się bardzo kolorystyka, mimo iż to nie typowo dziewczęcy róż... Wspaniale wkomponowane są również tablice do pisania i co najważniejsze, każda z dziewczynek miałaby swoją przestrzeń :)

Źródło: internet

Propozycja numer 2.
Tutaj z kolei aż chce się wejść i bawić :) Dużo przegródek, miejsc na szpargały i zabawki :) Uroczy mały stoliczek przy którym mogłyby obie urządzać herbatki dla znajomych i lalek :)
No i te kolory tęczy :)

Źródło: internet

Propozycja numer 3.
 A tu z kolei tak klasycznie, czysto biało z odrobiną koloru... Ach ta zieleń :) Łóżeczka są idealne, dokładnie takie nawet mi ostatnio po głowie chodziły... Może to jakiś znak???
No i tak jak u nam pokoik nie jest za wielki... Niestety tak to jest w Anglii :(

Źródło; internet

Propozycja numer 4.
 Ten podoba mi się najmniej ale jednak coś w nim jest :) Może oświetlenie??? Może kolor ścian hihihihi??? Nie wiem...
Źródło; internet

Propozycja numer 5.
A to w sumie nawet nie pokój a element pokoju tylko... Jednak nie mogłam się powstrzymać by pokazać wam jak fajnie ktoś pomyślał o wykorzystaniu ściany :)
Do mnie to przemawia :) A wy co myślicie???

Źródło; internet

Propozycja numer 6.
 Kolejna propozycja dla małych, słodkich prawdziwych księżniczek :)
Róż, róż i jeszcze raz róż... Uwielbiam okno i wykorzystanie parapetu... Parę poduszek i siedzisko gotowe... Rewelacja...

Źródło: internet

Propozycja numer 7.
Kolejny pokój. Kolory tęczy...
Prosty ale fajny...

Źródło: internet

Propozycja numer 8.
 Hmmm... Może to propozycja dla trochę starszych... Ale dzieciaczki tak szybko rosną...
Mnie się podoba... Jest tak czysto, I bije takim spokojem...
Źródło: internet

Propozycja numer 9.
A tu od razu w oczy rzuca się fantastyczna półeczka :) Rozwiązanie tak nietypowe, że chyba pomęczyłabym mojego A. o identyczną :) No i łóżeczko piętrowe co oszczędza nam miejsca w pokoju :)

Źródło: internet

Propozycja numer 10.
 No i kolejna propozycja z zielenią w tle... Chyba zauważyłyście, że uwielbiam ten kolor...
Zresztą zieleń to kolor nadziei a ja wierzę mocno :)
Poza tym fantastyczne motylki na ścianach :)
O imionach po każdej stronie pokoju już nie wspomnę :)
A łóżeczka można zastąpić przecież łóżkami ciut większymi ;)

Źródło: www.zszywka.pl

Propozycja numer 11.
 Słodkie sówki... Od jakiegoś czasu mam do nich słabość...
W sumie pokój w miarę normalny ale podobają mi się dodatki i połączenie kolorów :)
No i fajne rozwiązanie z biurkiem :)

Źródło: internet

Propozycja numer 12.
 To jest super... :)
Tylko gdzie znaleźć takie łóżeczko :( Tu w UK chyba miałabym problem... No chyba, że na zamówienie...
Ale ogólnie to baaaardzo byłabym na tak :)
A wy???

Źródło: internet

Propozycja numer 13.
 I kolejna propozycja różowej dziewczynki :)
Duże łózko dla jednej a mniejsze piętrowe dla drugiej...
Fajnie wygląda... Pytanie tylko czy zgodziłyby się w przyszłości co do wyboru łóżka :)

Źródło: internet

***

No i to byłoby na tyle...
Trochę dużo tego ale przynajmniej może poznam wasze zdanie i rozwiję wiele wątpliwości :)
Wiele z was przeszło już te etapy więc liczę na pomoc :)
Z góry dziękuję

sobota, 13 września 2014

119. ON czy ONA? My już wiemy :)

Wiecie co? Tak właśnie siedzę i się zastanawiam...
Mnie to już chyba teraz powinny się przytrafiać tylko same dobre rzeczy :)
Tyle stresu i nerwów przeszliśmy w ostatnich miesiącach, że już chyba cały limit wykorzystaliśmy... Oby... :)
Ale rzeczywiście, odkąd dostaliśmy wstępne wyniki badań wszystko układa się idealnie...
Upssss, psssst oby nie zapeszać hihihi

Wczoraj, w końcu, dostaliśmy potwierdzenie, że mamy zdrowe dziecko :)
Byłam w pracy... Na przerwie zobaczyłam voice mail... Oczywiście z drżącym sercem odsłuchałam wiadomość... To była moja położna...
Kolejny telefon, kolejny stres...
Ale ona tak dobrze mnie już zna, że w wiadomości od razu powiedziała, że prosi o kontakt ale żebym się nie martwiła, bo to nic złego. Wtedy już miałam 100% pewności... To tylko dobre wiadomości :)
Oddzwoniłam z bijącym sercem... Mimo wszystko ;)
Położna od razu przeszła do sedna... Wyniki są 'Normal' jak to ona ujęła a na piśmie dostaniemy to przy kolejnej wizycie, czyli już 29 września :)
Uwierzcie mi, dostałam skrzydeł i czułam, że od teraz mogę wszystko :)))
Uf, uf i jeszcze raz uffff...

Zapytałam jeszcze położną, bo oczywiście nie mogłam się doczekać, o płeć dziecka. Wiedziałam, że przy amniopunkcji to będzie wiadomo na 100%...
Zaśmiała się i zapytała czy na pewno chcę wiedzieć :) Of course odpowiedziałam ze łzami w oczach...
No i....
DZIEWCZYNKA :)))

Szczęście mnie rozpiera...
Mój A. stwierdził za to, że kolejny dziurawiec w domu hihihi Ale oczywiście jest dumny :) Od razu oczywiście zadzwonił i pochwalił się teściowej :) A ta z kolei powiedziała tak... 'Synu, będziesz błogosławiony między niewiastami...'
HIHIHI

Tak więc wszystko już wiadomo...
Kolejna księżniczka w drodze...
A co to oznacza :)??? Więcej różu, więcej stresu i więcej miłości :)
I kolejny etap w naszym życiu. Już we czwórkę :)

sobota, 6 września 2014

118. Życie jest cudowne, choć czasem kryje przykre niespodzianki...

Tyle ostatnio się działo... Tyle emocji i wrażeń...
Tyle łez wylanych i tyle wsparcia od wspaniałych ludzi...

Wiem kochani, że dawkowałam Wam emocje jak na jakiejś dobrej karuzeli ale mnie też nie oszczędzano :) W ostatnich dniach rozgrywała się dramatyczna walka, moje wewnętrzne 'być albo nie być'...
Całymi dniami modliłam się i wierzyłam z całych sił...
Wmawiałam sobie, że chyba nie nagrzeszyłam aż tak bardzo w życiu by Bóg zesłał na mnie tak straszną karę...

W końcu nadszedł dzień ostateczny...
Mamy wyniki...
Fakt, że to tylko wyniki wstępne ale mnie już to wystarczy...
WSZYSTKO JEST OK :))) 
Wyniki są dobre... I raczej nie ma obaw by nasze maleństwo urodziło się z jakąś genetyczną chorobą...

Nie macie pojęcia jak mi ulżyło... Skakałam i płakałam ze szczęścia :) A położna słysząc moją reakcję śmiała się i gratulowała...

Teraz tylko czekamy na ostateczny wynik na piśmie... 
Ale to już tylko formalność...
Teraz czas najwyższy zacząć cieszyć się ciążą... 
Kocham moje dzidziusie... I te starsze już narodzone <3 I te jeszcze nie narodzone, moją malutką iskierkę <3

***

Dziękuję wam kochani, że byliście, czytaliście i wspieraliście swoimi komentarzami....
Wierzę, że zostaniecie i będę mogła Wam się odwdzięczyć równie wielkim sercem...
DZIĘKUJĘ!!!

piątek, 5 września 2014

117. Amnio... już po... teraz czekamy na wynik...

Kochane dziewczynki... Post piszę z myślą o was...
Bo Wy równie mocno się denerwujecie i przeżywacie jak ja :)
Wyszedł trochę z opóźnieniem ale to przez wczorajsze usterki :( Niestety nie miałam na to wpływu...

No więc badanie było... Uffff, nareszcie.
Kto tego nie przeżył to mogę powiedzieć tylko jedno, nerwówka straszna.

Już siedząc w poczekalni żołądek podchodził mi do gardła.
W końcu przyszła pani doktor i poprosiła nas od razu do gabinetu USG. O dziwo była sama, nie jak w poprzednim tygodniu. Ale nie minęła chwilka a zeszła się cała reszta, kolejna pani doktor i położna. No to już wtedy nerwy mi puściły totalnie. Łzy same cisnęły mi się do oczu, ręce zaczęły drgać.
I znów cała procedura zaczęła się od początku. Najpierw badanie USG, żeby sprawdzić umiejscowienie dzidziusia i znaleźć najlepsze miejsce na wkłucie. Następnie pani doktor miała się wkłuć i pobrać płyn... Niestety z USG nie bardzo chciała się podjąć ryzyka, ponieważ łożysko jest dość duże i nie mogła znaleźć miejsca żeby je ominąć. A wkłuwając się w łożysko jest prawdopodobieństwo przebicia tkanki i krwawienia, co mogłoby doprowadzić do poronienia.
postanowiła więc poprosić o konsultację swoją koleżankę, akurat miała dyżur na oddziale.
Szczerze powiedziawszy od tego momentu wszystko poszło już tak szybko, że aż sama się dziwię... Susan, bo tak miała na imię ta 'specjalistka', jak tylko zobaczyła USG stwierdziła, że ona to zrobi. Podsunęły sprzęt, odkaziły brzuch... Położna wytłumaczyła mi, że jeszcze raz znajdą najbardziej dogodne miejsce, następnie ona przytrzyma palcem a Susan wbije igłę. 
Ok byłam gotowa... Raz, ciach i czułam już tylko igłę jak przebija mi poszczególne warstwy brzucha... Niezbyt przyjemne uczucie ale też nie takie straszne. Pięć minut i po strachu...
Ja nie bardzo patrzyłam im na ręce, wolałam odwrócić głowę i zamknąć oczy. Ale A. widział krok po kroku całe badanie. Mówił mi, że płyn był bardzo czysty, więc nie martwię się, że coś poszło nie tak...

I to tyle moje kochane :)
Bardzo, bardzo dużo strachu... Ale jak wszyscy wiemy 'strach ma tylko wielkie oczy', na szczęście hihihi

 Dostałam instrukcjejak powinnam teraz postępować przez kilka dni. Między innymi nie dźwigać żadnych cięższych rzeczy, nie podnosić, nie pchać... Poza tym funkcjonować normalnie jak do tej pory :)
No i karteczka z terminem wstępnych wyników.... To już dziś....


Jeszcze tylko parę godzin i będzie wiadomo...

 

środa, 3 września 2014

116. To już dziś...

Jest rano... 
Wstałam i rozmyślam...
Kawka w dłoni... Choć pożegnałam się z kawą dawno temu, teraz nie mogłam się oprzeć...
Parę godzin i wszystko już będzie wiadomo... 
Największa moja obawa teraz to czy badanie się uda czy znów będzie jak w poprzednim tygodniu. No bo jeśli tak to co zrobić??? Przekładać o kolejny tydzień czy zrezygnować i poddać się woli Boga???

Tyle myśli kłębi mi się teraz w głowie... 
Andrea się grzecznie bawi, A. drzemie, a ja myślę....
 I choć bardzo się boję jestem zdecydowana...

Przez ostatnie dwa tygodnie cały czas słyszałam od mamy i teściowej, że może lepiej darować sobie, bo przecież czy tak czy tak to urodzić muszę...
Prawda tylko czas ze świadomością chorego dziecka mógłby mi pomóc zrozumieć dlaczego ja... Czas pozwoliłby mi się pogodzić z wyzwaniem, które być może dla mnie przygotowano...
Dlatego chcę wiedzieć...

Naprawdę nie zależy mi by się przed kimkolwiek tłumaczyć ze swojej decyzji...
Piszę, bo jest mi łatwiej.
Emocje opadają, nie ma już takiej nerwówki jak po pierwszej wizycie...
Wtedy była panika i strach...
Teraz jest tylko wiara, miłość i nadzieja...

Wierzę...
Mocno wierzę, że wszystko będzie dobrze...
Wierzę, że szczęście nas nie opuści...

I mimo wszystko dziękuje za swoje życie...

Bo co bym nie mówiła jest po prostu piękne...