Witajcie!!!
Trzy dni odpoczynku i czuję się jak nowo narodzona :)
Kilka saszetek Theraflu, gorąca herbatka z cytrynką i miodem (choć go nie znoszę to nie miałam innego wyjścia) i wracam z nową energią :)
Andrea raczkuje po salonie i bawi się sprzętami kuchennymi... Miski, łyżki, teraz to jej najlepsze zabawki... Hihihi, czyżby zamiłowanie do gotowania??? A. potrafi niesamowicie gotować więc ma się córcia od kogo uczyć :)
Anyway, córka zajęta więc ja wracam do moich robótek... Aż mi paluszki same chodzą w szydełkowym takcie hihihi... Już wczoraj późnym wieczorkiem zabrałam się za kocyk... Nie mogłam się doczekać i pozszywałam tyle elementów ile miałam, aby zobaczyć jaki będzie efekt... I wiecie co???... Jestem zachwycona... Zresztą zobaczcie sami...
Czyż nie wyszło super??? :)))
Dużo jeszcze tych kwiatków muszę wydziergać ale teraz widzę, że warto....
Tylko nęka mnie jeden problem... Przód jest idealny, martwi mnie tył... Za dużo nitek się tam plącze i nawet jeśli je przytnę to i tak je będzie widać... Co zrobić żeby było ładnie i praktycznie... W końcu to ma być kocyk dla dziecka??? Może jakiś materiał milutki podszyć od spodu???
Liczę na jakąś pomoc...
Dziękuję :)
A żeby nie było, że bezczynnie siedzę...
Mimo przejściowej niedyspozycji (:)), mój piękny, duży, biały obrus nabiera tempa... Powoli, bo powoli ale cały czas idziemy do przodu :)
Przy okazji możecie zobaczyć mój ulubiony kącik do szydełkowania... Wiadomo zaraz tuż obok jest plac zabaw mojej Andy :) Nie ma inaczej, mama zawsze musi czuwać nad swoim aniołkiem :)
Tak więc widzicie, macie dowód, że wróciłam i jestem aktywna :) A teraz uciekam, bo moja Andy właśnie wstała i domaga się obiadku :)
Powiem tylko, że obiadek dziś specjalny, bo i okazja wyjątkowa :) Andrea kończy dziś 11 miesięcy :)
Buziaki dla was kochani i dozobaczyska :)
M.
Kilka saszetek Theraflu, gorąca herbatka z cytrynką i miodem (choć go nie znoszę to nie miałam innego wyjścia) i wracam z nową energią :)
Andrea raczkuje po salonie i bawi się sprzętami kuchennymi... Miski, łyżki, teraz to jej najlepsze zabawki... Hihihi, czyżby zamiłowanie do gotowania??? A. potrafi niesamowicie gotować więc ma się córcia od kogo uczyć :)
Anyway, córka zajęta więc ja wracam do moich robótek... Aż mi paluszki same chodzą w szydełkowym takcie hihihi... Już wczoraj późnym wieczorkiem zabrałam się za kocyk... Nie mogłam się doczekać i pozszywałam tyle elementów ile miałam, aby zobaczyć jaki będzie efekt... I wiecie co???... Jestem zachwycona... Zresztą zobaczcie sami...
Czyż nie wyszło super??? :)))
Dużo jeszcze tych kwiatków muszę wydziergać ale teraz widzę, że warto....
Tylko nęka mnie jeden problem... Przód jest idealny, martwi mnie tył... Za dużo nitek się tam plącze i nawet jeśli je przytnę to i tak je będzie widać... Co zrobić żeby było ładnie i praktycznie... W końcu to ma być kocyk dla dziecka??? Może jakiś materiał milutki podszyć od spodu???
Liczę na jakąś pomoc...
Dziękuję :)
A żeby nie było, że bezczynnie siedzę...
Mimo przejściowej niedyspozycji (:)), mój piękny, duży, biały obrus nabiera tempa... Powoli, bo powoli ale cały czas idziemy do przodu :)
Przy okazji możecie zobaczyć mój ulubiony kącik do szydełkowania... Wiadomo zaraz tuż obok jest plac zabaw mojej Andy :) Nie ma inaczej, mama zawsze musi czuwać nad swoim aniołkiem :)
Tak więc widzicie, macie dowód, że wróciłam i jestem aktywna :) A teraz uciekam, bo moja Andy właśnie wstała i domaga się obiadku :)
Powiem tylko, że obiadek dziś specjalny, bo i okazja wyjątkowa :) Andrea kończy dziś 11 miesięcy :)
Buziaki dla was kochani i dozobaczyska :)
M.