Strony

wtorek, 7 lipca 2015

183. Choroby nas kochają...

A już tak było dobrze...
Za długo nie pisałam o żadnej chorobie no to wywołałam wilka z lasu :(

Jak zwykle choróbsko kolejny raz dopadło Andy... Bidulka, zazwyczaj jak choruje to w weekendy... I tym razem to samo. Sobota była ok, dziecko zdrowe, pełne energii; a niedziela - pobudka 5rano z temperaturą 39,1 i płaczem, że boli buzia.
Położyła się na podłodze, nakryła koszulką A. i płakała. Ależ mi serducho pękało jak na nią patrzyłam... Nie dała się w ogóle dotknąć...


A. był w pracy. Dotrwaliśmy jakoś do 8rano (przy pomocy paracetamolu) i jak tylko A. wrócił zadzwoniliśmy do szpitala. Umówili nam wizytę w ekspresowym tempie, za 15minut. Szok, postarali się pierwszy raz. Całe szczęście, że moja sis jest, mogłam więc zostawić z nią Amelkę.Przynajmniej o nią nie musiałam się teraz martwić.


Pojechaliśmy, ale tu musieliśmy odczekać swoje :( Kto mieszka na wyspach wie o czym mówię. Jednak na szczęście nie trwało to jakoś bardzo długo.
Diagnoza jednoznaczna... Mononukleoza... Ale dla potwierdzenia wysłano nas na oddział dziecięcy...

No i zaczęła się kolejna przygoda w szpitalu :(
Zważyli Andy - 14,750kg... Zmierzyli - 94cm... i zrobili podstawowe badania...
Najtrudniej było wziąć  próbkę moczu... Andy nosi jeszcze pieluszki i za żadne skarby nie dała się przekonać do nasiusiania w nocniczek. Minęło kilka godzin nim się udało, i to cudem...
Tu lekarka podejrzewała zapalenie pęcherza, bo mała skarżyła się na bóle w dolnych partiach, no i te długie oczekiwanie na mocz.... Ale po badaniach wyszło, że mocz jest czysty i to mononukleoza.

Zdiagnozowali i puścili do domu... Żadnych leków tylko spray na gardło, żeby jej ulżyć i to wszystko... Zalecenie: zbijać gorączkę co 2-3 godziny paracetamolem i nurofenem i nawilżać gardło sprayem... Obserwować małą i czekać...


No a dziś, na druga dobę od wizyty na oddziale, nadal temperatura utrzymuje się w okolicach 38-39... Choć mimo wysokiej temperatury jest trochę jakby lepiej. Dużo pije i zjadła nawet serek.
Teraz zasnęła i oby spała długo... Przynajmniej się regeneruje i się nie męczy.


13 komentarzy:

  1. Bidulka malusia... Zdrówka życzę! A Tobie siły na to wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bidulka malusia... Zdrówka życzę! A Tobie siły na to wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta mononukleoza i do Was dotarła. U Miska podejrzewali tę chorobę ale okazało się, że to ostre zapalenie węzłów chłonnych szyjnych i migdałów. My wegetowaliśmy w szpitalu ale już dochodzimy do normalności. Ale w pokoju mieliśmy dwójkę z tą chorobą.
    Będzie dobrze, tylko to wymaga czasu. pozdrawiam i zdrowiejcie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że z tego wyjdziemy ale czasem już mi brakuje sił na walkę z tym wszystkim... Ale taka moja rola matki...
      Dziękuję za wsparcie :)

      Usuń
  4. Mam nadzieję Madziu, że jest już lepiej. Tak mi żal malutkiej. Trzymajcie się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Danusiu...
      Żebyś ty widziała Andrunię... Bidula cały czas śpi, plącze albo tuli się u mnie w rączkach... Kompletnie jest bez siły a zawsze taka pełna energii :(

      Usuń
  5. Współczuję Madziu, życzę Ci kochana siły , a małej zdrowia. Dobrze , że masz siostrę przy sobie. Buźka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Aga... Nawet nie wiesz ile mi w tym czasie siostra pomogła :)
      Na szczęście dzieciaki czują się dziś lepiej ...
      I oby już tak zostało :)
      Pozdrawiam kochana

      Usuń
  6. o rety...jesteś kolejną mamą, u której dziecka wykryto mononukleozę....straszne rzeczy sie dzieją!!! ZDRÓWKA życzę, bo aż serce się kraja jak się widzi takie dzieci chore z gorączką i w ogóle :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Biedna mała :( Dużo zdrówka dla Was wszystkich, a dla Ciebie dodatkową dawkę cierpliwości...
    Trzymaj się Madziu.

    OdpowiedzUsuń