Jak pisałam w ostatnim poście, od tygodnia jesteśmy już w Anglii. Jeszcze niedawno czekałam na ten urlop, odliczałam dni a dziś już minął tydzień od powrotu :) Ależ ten czas zapierdziela, szok.
Powiem szczerze, że kiedy mój A. doleciał do nas w Polsce to żyliśmy w strasznym biegu. Przeżyliśmy chrzciny Amelii a dzień po trzeba było już wracać. Mieliśmy długą drogę, bo najpierw musieliśmy dostać się z powrotem do Buska a już w środę mieliśmy lot powrotny z Rzeszowa.
Z jednej strony bardzo się cieszyłam z powrotu do domu. Tu w Polsce momentami całe to zamieszanie mnie przerastało. Ciągły krzyk, rwetes, jedni wychodzili a inni przychodzili... Andrea wykorzystała sytuację idealnie i tak się rozbrykała, że teraz sobie z nią czasem poradzić nie mogę :) Ale raczej jej winić nie mogę za to :) Obie babcie tak nad nią i Amelką skakały, że gdybym ja była na ich miejscu też bym sobie pozwoliła na wiecej :)
A z drugiej strony już tęsknie, bo nie wiem kiedy znów zobacze większość rodzinki... Choć obiecałiśmy sobie z A., że w następnym roku to już musowo odwiedzamy moich w US.
No więc wróciliśmy, a razem z nami moja siostrzenica, Oliwka.
Wspominałam już o niej nie raz. Oliwka jest jak moja pierwsza córka... Kiedy się urodziła ja byłam jeszcze panienką więc cały swój wolny czas spędzałam z nią. Nie miałam swoich dzieci, a bardzo już wtedy chciałam, więc całe swoje uczucia przelewałam na nią :)
Teraz to już 11-letnia pannica... Ale fajne jest to, że nadal mamy świetny kontakt ze sobą... Śmiało moge powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółkami :)
Teraz Andrea i Oliwka bawią się na dworze a ja siedze w kuchni i patrzę na nie... Uwielbiam patrzeć na nie, tak fajnie się dogadują... Jeszcze trochę i Amelka będzie skakać razem z nimi. Pytanie tylko czy Oliwka nadal będzie zainteresowana ich towarzystwem, w sumie już będzie nastolatką hihihi
Póki co jeszcze na razie się godzą i wczoraj na przykład zobaczcie jak spędzały czas :)
Dla zainteresowanych, Andrea nie ciąga smoczka :) Ostatni raz pamiętam ją ze smoczkiem jak miała jakieś osiem miesięcy :) Ale odkad urodziła się Amelka czasem ma przebłyski i wtedy nie ma siły by jej go zabrać. Na szczęście jest to baaardzo rzadko. Ale Andy tak słodko i śmiesznie wygląda, że nie mogłam się opanować by uwiecznić ten obrazek.
A tu Amelka... Wyobraźcie sobie, że wygląda jak Andy kiedy miała tyle co Amelia teraz... :)
Rosną mi dziewczyny...
***
Po powrocie zauważyłam też inne zmiany...
Jakiś czas temu A. sadził pomidory i jedną sadzonkę ogórka... Jak zobaczyłam jak porosły to w szoku byłam :) Znów będziemy mieć mnóstwo swoich pomidorków i nawet pare ogórków hihihi
I nasze truskawki :) Już nie mogę się ich doczekać :)
Powiem szczerze, że kiedy mój A. doleciał do nas w Polsce to żyliśmy w strasznym biegu. Przeżyliśmy chrzciny Amelii a dzień po trzeba było już wracać. Mieliśmy długą drogę, bo najpierw musieliśmy dostać się z powrotem do Buska a już w środę mieliśmy lot powrotny z Rzeszowa.
Z jednej strony bardzo się cieszyłam z powrotu do domu. Tu w Polsce momentami całe to zamieszanie mnie przerastało. Ciągły krzyk, rwetes, jedni wychodzili a inni przychodzili... Andrea wykorzystała sytuację idealnie i tak się rozbrykała, że teraz sobie z nią czasem poradzić nie mogę :) Ale raczej jej winić nie mogę za to :) Obie babcie tak nad nią i Amelką skakały, że gdybym ja była na ich miejscu też bym sobie pozwoliła na wiecej :)
A z drugiej strony już tęsknie, bo nie wiem kiedy znów zobacze większość rodzinki... Choć obiecałiśmy sobie z A., że w następnym roku to już musowo odwiedzamy moich w US.
No więc wróciliśmy, a razem z nami moja siostrzenica, Oliwka.
Wspominałam już o niej nie raz. Oliwka jest jak moja pierwsza córka... Kiedy się urodziła ja byłam jeszcze panienką więc cały swój wolny czas spędzałam z nią. Nie miałam swoich dzieci, a bardzo już wtedy chciałam, więc całe swoje uczucia przelewałam na nią :)
Teraz to już 11-letnia pannica... Ale fajne jest to, że nadal mamy świetny kontakt ze sobą... Śmiało moge powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółkami :)
Teraz Andrea i Oliwka bawią się na dworze a ja siedze w kuchni i patrzę na nie... Uwielbiam patrzeć na nie, tak fajnie się dogadują... Jeszcze trochę i Amelka będzie skakać razem z nimi. Pytanie tylko czy Oliwka nadal będzie zainteresowana ich towarzystwem, w sumie już będzie nastolatką hihihi
Póki co jeszcze na razie się godzą i wczoraj na przykład zobaczcie jak spędzały czas :)
Dla zainteresowanych, Andrea nie ciąga smoczka :) Ostatni raz pamiętam ją ze smoczkiem jak miała jakieś osiem miesięcy :) Ale odkad urodziła się Amelka czasem ma przebłyski i wtedy nie ma siły by jej go zabrać. Na szczęście jest to baaardzo rzadko. Ale Andy tak słodko i śmiesznie wygląda, że nie mogłam się opanować by uwiecznić ten obrazek.
A tu Amelka... Wyobraźcie sobie, że wygląda jak Andy kiedy miała tyle co Amelia teraz... :)
Rosną mi dziewczyny...
***
Po powrocie zauważyłam też inne zmiany...
Jakiś czas temu A. sadził pomidory i jedną sadzonkę ogórka... Jak zobaczyłam jak porosły to w szoku byłam :) Znów będziemy mieć mnóstwo swoich pomidorków i nawet pare ogórków hihihi
I nasze truskawki :) Już nie mogę się ich doczekać :)
Witaj w domu:)
OdpowiedzUsuńDzięki Gosiu...
UsuńAleż się stęskniłam za moimi blogerkami <3
Zbiory w ogrodzie będziesz miała cudne!!! Świetnie, że kuzynostwo ma ze soba dobry kontakt-ja tez bardzo tego pilnuję, zwłaszcza że nasza Iza to jedynaczka! PS wczoraj o Tobie myslałam, bo cos dawno cię tu nie było?? Albo ja coś przeoczyłam?? Juz nawet maila chciałam pisać, że tęsknię czy coś :))))
OdpowiedzUsuńKochana jak to miło czytać takie komentarze... Ja również się za wami wszystkimi stęskniłam :) Nawet nie wiesz jak bardzo...
UsuńDziękuję ze szczerego serduszka :*
Dawno mnie nie było, bo urlop w Polsce pochłonął nas na dobre...
A na zbiory czekam z niecierpliwością :)
Pozdrawiam i ściskam cieplusio :)