Strony

sobota, 13 lipca 2013

23. Nowy dzień...

Uśmiechnięta, wesoła, bez żadnych złości. Taka jestem dziś. I chcę by tak już zostało... Bo jeszcze wczoraj było zupełnie inaczej... Niestety nie mam wpływu na pewne rzeczy, nie zmienię tego i już. A kolejna sprawa, że w pewnych kwestiach też nie powinnam tak bardzo być uparta. Czasem trzeba wrzucić na luz i po prostu odpuścić. A czasem po prostu udać, że się nie widzi pewnych rzeczy :)
Muszę pogodzić się z faktem, że rzeczywiście nie mieszkamy już sami. Jednak cały czas trudno mi się z tym oswoić. Ja się złoszczę, Adrian się denerwuje, i nie ma zgody między nami. Nie lubię jak się do siebie nie odzywamy. Dlatego po prostu przeprosiłam i poprosiłam by było jak dawniej :) Na szczęście ani on ani ja nie potrafimy się długo na siebie gniewać. a na koniec obiecałam, że przetrwam jakoś tę sytuację :)

Po wczorajszym dniu postanowiłam dziś się zrelaksować... :) Zabrałam kruszynkę na dwór i postanowiłam, że nadrobię robótki ręczne.... Jakoś ostatnio trudniej mi się zmobilizować, bo jest za gorąco na dworze. Ale dziś wyraźnie tego potrzebowałam.
To dopiero połowa :)Mój pierwszy własnoręcznie zrobiony bieżnik :))




A tu moja kruszynka, pilnie dotrzymuje mamie towarzystwa :)

I jeszcze raz z bliska.
Chciałabym skończyć to niebawem, bo już mam koncepcję na nową serwetkę. Tym razem wzór typowo Bożonarodzeniowy :) Myśle, że zaczynając teraz wyrobię się do świąt hahaha
A w międzyczasie w planach mam zrobić jakiś ciuszek dla Andrei :) Tylko muszę poszukać czegoś konkretnego, Bo to musi być wyjątkowe :)

Ok zmykam i zabieram się do pracy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz