Strony

czwartek, 1 grudnia 2016

236. Najlepiej to nie chorować... Cz.4.

Stęskniłyście się???
Ja baaaardzo...

***

Pamiętacie kiedy zaczęły się moje kłopoty z ręką??? Było to tak dawno temu, że ja już chyba nawet nie pamiętam. Wiem tylko, że jest postęp :)
Ostatnio pisałam wam, że ustalono mi termin operacji i potem miałam długą przerwę w pisaniu.

No więc operacja odbyła się planowo, 26 września. Nie będę pisać przebiegu, bo to strasznie nudne :) Najważniejsze, że wszystko się udało. W sumie trwało to około 4 godzin ale teraz wiem, że było warto :)
Po zabiegu byłam lekko unieruchomiona, 7 tygodni gipsu, co uniemożliwiało mi codzienne funkcjonowanie. Powiem szczerze, że nie miałam ochoty na nic. Stąd ta moja długa nieobecność na blogu. Wstyd się przyznać ale nie umiem klikać jedną ręką (mimo, iż jestem praworęczna a gips miałam na lewej). Męczyło mnie to i sobie odpuściłam na jakiś czas.
Nie było łatwo. I tu wielkie podziękowania dla mojego A., był wspaniały :* Przez pierwsze tygodnie robił praktycznie wszystko, nawet wziął dwutygodniowe wolne w pracy :) Nasze dziewczynki miały mamę i tatę w jednej osobie. A mój A. miał nie dwoje ale troje dzieci :)
Teraz jestem już parę tygodni bez gipsu i jest naprawdę nieźle. W tej chwili mam rehabilitację ale ja już widzę efekty. Fakt, nadgarstek boli mnie jeszcze przy gwałtownych ruchach czy w momencie jak dźwignę coś cięższego ale fizjoterapeutka mówi, że to się da wyćwiczyć.

Poniżej parę zdjęć :)
To zdjęcie zrobiłam zaraz po przewiezieniu mnie z sali pooperacyjnej. Miałam tylko znieczulenie miejscowe wiec cały czas byłam przytomna.


A to już w domu, w pierwszej dobie po operacji... Teraz jak patrzę to nie wyglądałam tak źle hihihi


To już chyba trzeci gips z kolei...



Tu widać cięcia i szwy tuż przed ich zdjęciem.


A to już same blizny po 7 tygodniach od operacji. Nie jest źle.


Nadal też jestem na zwolnieniu lekarskim i możecie się śmiać ale bardzo się z tego cieszę... Nie dlatego, że mam wolne od pracy, nie nie nie... Ciesze się, bo dzięki temu spędzimy święta w Polsce. Pierwszy raz od pięciu lat :)

***

A jeśli chodzi o odszkodowanie to NHS bardzo utrudnia nam dostęp do dokumentacji... Mają chyba jakoś około 6miesięcy by to udostępnić więc wstrzymują jak tylko się da. Ale jak dzwoniłam ostatnio do adwokata to mówił, że coś posunęło się do przodu. Pewnie nic nie wskóram ale chce im udowodnić, że tak się z ludźmi nie postępuje.
w każdym bądź razie dam wam znać co i jak.

8 komentarzy:

  1. O rany! Ale się porobiło. Dobrze, że wracasz do formy. jestem ciekawa jak przez ten czas dawaliście sobie radę z dziewczynkami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danusiu, teraz to już z górki mamy :) A wszystko zasługa mojego Adriana. Złoty mąż mi sę trafił... A do tego jeszcze wytrzymywał moje humory. Z tego wszystkiego, że nie mogłam być samodzielna nawet przy prysznicu z początku dawałam mu to odczuć :( Teraz mi przykro z tego powodu ale cierpliwości miał za nas dwoje :)

      Usuń
  2. Brrrrrrr... Zdjęcia ze szwami bardzo drastyczne! Dobrze, że czujesz się już lepiej i wracasz do normy.
    Muszę nadrobić czytanie, widzę, że trochę postów u Ciebie mi umkło...
    Fakt, że lepiej nie chorować, ale jeżeli święta będą w Polsce, to trzymaj tak kobieto! W końcu też coś się od życia Tobie należy...
    Serdeczności zasyłam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie się za Tobą Dorotko stęskniłam i cieszę się, że już jesteś :)

      Usuń
  3. Dobrze, że się odezwałaś:) Napisałam do Ciebie króciutkiego maila, bo już się martwiłam!
    Zdrówka!!! Wygląda teraz już dobrze i cieszę się, że rehabilitacja pomaga.
    Ps. Moje zdrowotne sprawy niestety nadal się ciągną:(( od lutego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosieńko, trzymam za Ciebie kciuki... Oby znaleźli lekarstwo na Twoje dolegliwości :(

      Usuń
  4. Kochana życzę Ci powrotu do pełnej sprawności :) żebyś znowu mogła dziergac :*
    I nie odpuszczaj!

    OdpowiedzUsuń