Strony

środa, 10 grudnia 2014

133. Weekend w Szkocji...

Ostatni weekend był cudowny :)
Niby planowany od tygodni ale jednak taki spontaniczny :)
Oj jak ja to kocham :)))

 Od jakiegoś już czasu mój A. ma swoje plany... Chce się rozwijać, uczyć :)
Mimo, iż ma skończony w PL kierunek fizjoterapii to tu w UK z pracą w zawodzie nie jest łatwo... Niestety... No i stąd decyzja o ponownych studiach. Ale żeby rozpocząć tu naukę trzeba zdać egzamin z angielskiego albo mieć po prostu nową maturę... A, że A. ma starą maturę więc jedynym rozwiązaniem był egzamin z angielskiego...
W Manchester nie było zapisów aż do stycznia więc padło na Szkocję :)

I tak to wynajęliśmy pokój w Premier Inn, spakowaliśmy się i ruszyliśmy w drogę w piątek (5.12.2014) rano :)

Sama droga dość długa, bo z Manchester zajęło nam jakieś 4,5h... Pewnie byłoby krócej ale jak się podróżuje z kobietą w siódmym miesiącu ciąży i dwulatką to tak to jest. Nieuniknione były krótkie postoje na siusiu hihihi
Ale było warto, bo droga przez Szkocję jest piękna... Ach te górzyste tereny... Jeśli ktoś kiedyś z was był to na pewno wie o czym mowa. Ja się zakochałam :)))
 Niestety zdjęć nie mamy za wiele a już ani jednego z drogi :( Tak to jakoś wyszło, że zapomnieliśmy aparatu a komórką nie zawsze dało się zrobić coś fajnego :( Ale od czego ma się wspomnienia prawda :)

Do hotelu doczłapaliśmy się jakoś około 7pm. Wcześniej byliśmy coś zjeść. Po drodze A. pokazał mi też swoje dawne miejsce pracy i dom w którym spędził część swego życia zanim poszedł po rozum do głowy i zrozumiał, że to JA jestem jego przeznaczeniem hihihi
Więc jak sami widzicie piątek zleciał nam na podziwianiu Szkocji z okien naszego autka i części krótkiego życiorysu mojego A.
Ach no i zapomniałabym wspomnieć o pięknym Glasgow nocą. No prawie nocą, bo ciemno już było o 4pm :)

A sobota?
Hmmmm, no cóż... Sobota wyglądała tak, że ja i Andy siedziałyśmy w hotelu, bo padało a A. cały dzień na egzaminie :) Ale żeśmy odpoczęły, a ja to już na pewno.
Nie musiałam się denerwować, że coś się wyleje na dywan; że Andy nakruszy i zaraz odkurzacz w ruch będzie szedł... Totalny luz :) Ach nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo tego potrzebowałam.
A wieczorkiem kiedy A. skończył egzamin, Andy poszła spać... w końcu mieliśmy czas znowu tylko dla siebie... Jak za starych narzeczeńskich czasów... Kąpiel, gorąca herbatka, ciepłe łóżeczko i filmowy wieczór... Niezapomniane chwile :)))

Niedziela to już powolny powrót do rzeczywistości. Ale zanim, to zafundowaliśmy sobie maraton po tamtejszych galeriach :) I wiecie co, niby sklepy i marki te same ale zupełnie inny towar. Mieliśmy więc w czym przebierać :)

A to kilka fotek które udało mi się zrobić komórką... Oczywiście te lepsze hihihi

Moje dwa największe skarby <3

Bałwanek gotowy do drogi :)

W pustym już pokoju, gotowe do drogi...

Czas na shopping...

Andy z ukochanym tatuniem :) Słodziuchny widok.

Domek Św.Mikołaja, szkoda tylko, że Andy nie chciała zapozować hihihi

Burger King... Nasze dziecko z ulubionymi w weekend frytkami...

Akuku :D

Gdzieś w Szkocji nad morzem irlandzkim...

...I jeszcze raz z widokiem na góry :)

Szkoda, że pogoda nie dopisała.

A na koniec piękne łanie... Jeleń nam zwiał po prostu hihihi

Widać, że Andy uwielbia zwierzaki...

:)

No i tak to by wyglądało... Oczywiście pisząc w wielkim skrócie :)

Do domku wróciliśmy wypoczęci i szczęśliwi, planując kolejny już wyjazd do Szkocji. Ale tym razem zdecydowanie latem :)

A teraz zmykam do łóżeczka. A. w pracy na noc, Andrea też już śpi, wiec może będzie okazja by nadrobić zaległości w szydełkowaniu :) Albo w końcu skończę książkę, którą zaczęłam w weekend :)
Zobaczymy...
Dobranoc...
M.

2 komentarze:

  1. Madziu, jak pięknie cieszysz się zyciem, jak chwytasz je garściami. Jeszcze niedawno tytle niepokoju i łez... teraz trzymaj Magdusiu to szczęście. Malutka wygląda jak prawdziwa gwiazdeczka. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danusiu staram się cieszyć każdą chwilą życia :)
      Ono jest takie krótkie a takie piękne :)
      Pozdrawiamy również :)

      Usuń