Jest rano...
Wstałam i rozmyślam...
Kawka w dłoni... Choć pożegnałam się z kawą dawno temu, teraz nie mogłam się oprzeć...
Parę godzin i wszystko już będzie wiadomo...
Największa moja obawa teraz to czy badanie się uda czy znów będzie jak w poprzednim tygodniu. No bo jeśli tak to co zrobić??? Przekładać o kolejny tydzień czy zrezygnować i poddać się woli Boga???
Tyle myśli kłębi mi się teraz w głowie...
Andrea się grzecznie bawi, A. drzemie, a ja myślę....
I choć bardzo się boję jestem zdecydowana...
Przez ostatnie dwa tygodnie cały czas słyszałam od mamy i teściowej, że może lepiej darować sobie, bo przecież czy tak czy tak to urodzić muszę...
Prawda tylko czas ze świadomością chorego dziecka mógłby mi pomóc zrozumieć dlaczego ja... Czas pozwoliłby mi się pogodzić z wyzwaniem, które być może dla mnie przygotowano...
Dlatego chcę wiedzieć...
Naprawdę nie zależy mi by się przed kimkolwiek tłumaczyć ze swojej decyzji...
Piszę, bo jest mi łatwiej.
Emocje opadają, nie ma już takiej nerwówki jak po pierwszej wizycie...
Wtedy była panika i strach...
Teraz jest tylko wiara, miłość i nadzieja...
Wierzę...
Mocno wierzę, że wszystko będzie dobrze...
Wierzę, że szczęście nas nie opuści...
I mimo wszystko dziękuje za swoje życie...
Bo co bym nie mówiła jest po prostu piękne...
I choć bardzo się boję jestem zdecydowana...
Przez ostatnie dwa tygodnie cały czas słyszałam od mamy i teściowej, że może lepiej darować sobie, bo przecież czy tak czy tak to urodzić muszę...
Prawda tylko czas ze świadomością chorego dziecka mógłby mi pomóc zrozumieć dlaczego ja... Czas pozwoliłby mi się pogodzić z wyzwaniem, które być może dla mnie przygotowano...
Dlatego chcę wiedzieć...
Naprawdę nie zależy mi by się przed kimkolwiek tłumaczyć ze swojej decyzji...
Piszę, bo jest mi łatwiej.
Emocje opadają, nie ma już takiej nerwówki jak po pierwszej wizycie...
Wtedy była panika i strach...
Teraz jest tylko wiara, miłość i nadzieja...
Wierzę...
Mocno wierzę, że wszystko będzie dobrze...
Wierzę, że szczęście nas nie opuści...
I mimo wszystko dziękuje za swoje życie...
Bo co bym nie mówiła jest po prostu piękne...
Madziu, jesteś wielka, dzielna, jesteś cudownym człowiekiem. Choć łezka jeszcze leci po policzku, to musze własnie w tej chwili Ci to wszystko powiedzieć, bo tak poczułam czytając Twój post. Będzie na pewno dobrze, szkoda tylko, że na tak długą próbę Cię wystawiono. Trzymaj się kochana.
OdpowiedzUsuńMadziu, nie bój żaby, będzie dobrze:)
OdpowiedzUsuńPisz kobieto, co z tymi wynikami, bo i mnie się po tym poście niepokój udziela!
OdpowiedzUsuńTrzymam jednak kciuki, że będzie dobrze...
Dziewczynki wszystko po badaniu ok....
OdpowiedzUsuńA więcej w dzisiejszym poście, który już niebawem...
Pozdrawiam
Boże!!!! A ja umierałam z niepokoju. Chyba dam Ci klapsa jak już urodzisz. I znowu ryczę, Ale Madziu serwujesz emocji!!!! Uff jak cudownie, cały czas myslalam o Was. pisz szybciutko tego posta.Piękny dzień!
OdpowiedzUsuń