...idealny przydomek dla moich dziewczynek.
No bo toż przecież niemalże odkąd się urodziły wszędzie z nami podróżują :)
Andrea już będąc w brzuszku odbyła swój pierwszy lot samolotem, do Turcji :) Potem jako dwumiesięczny bobas poleciała z nami do Polski. Amela identycznie, pierwszy lot jeszcze u mnie w brzuszku do Egiptu, a następnie jako czteromiesięczna dzidzia była w Polsce :) No i tak średnio co trzy/cztery miesiące podróże do kraju. Oczywiście pomiędzy jakieś dalsze i bliższe wycieczki samochodowe po Anglii i Szkocji :)
Obie jakby się urodziły z chęcią i zamiarem podróżowania hihihi Wprost idealne dzieciaki.
Ile to się słyszy, że 'no pojechałbym/ałabym ale dzieci... :('
A ja mówię 'co za bzdury...'
Nigdy dziewczynki nas nie ograniczały i nigdy nie będą... Mieliśmy ochotę to pakowaliśmy się i ruszaliśmy w drogę :) I wiecie co??? Z dziećmi jest naprawdę fajnie :)
Fakt, pakowanie zajmuje nam odrobinkę więcej czasu, bo przecież trzeba zabrać masę dodatkowych rzeczy :) Fakt, że sama podróż może wydawać się momentami męcząca, ale jak miło i ze śmiechem będziemy to wspominać po latach :) No i fakt, że odpoczynek wcale takim typowym odpoczynkiem nie jest, bo przecież wrócimy do domu ze stertą prania i do tego bardziej zmęczeni niż przed wyjazdem :)
Jednak my od zawsze przemieszczaliśmy się i tylko dlatego, że urodziły się dziewczynki nie przestaniemy...
W poniedziałek, pierwszy raz, sama z dziewczynkami jechałam autobusem... I nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie trasa jaką przybyłyśmy :) Najpierw z Łomży do Warszawy, szwagier odstawił nas na dworzec zachodni w Warszawie... A potem z Warszawy do Buska-Zdroju już autobusem...
Nie mówię,że było łatwo :) O nie, nie, nie hihihi
Andy zajęła się you tubem więc przynajmniej ją miałam z głowy, potem zasnęła i spała do samego Buska. Ale Amelka niestety troszkę źle zniosła tę podróż. Początek był nawet niezły jak widać wyżej :) Ale szybko jej się znudziło i bidulka płakała aż do samych Kielc, czyli jakieś 3,5 godziny :( A w Kielcach na dworcu już była tak zmęczona, że padła i zasnęła. Próbowałam wszystkiego na uspokojenie, łącznie z mlekiem, zmianą pieluszki, wodą i przekąskami. Niestety nic nie skutkowało. Dużo piła ale chyba aż za dużo, bo też i wymiotowała tą woda już pod koniec. Zastanawiałam się już później, że może ma chorobę lokomocyjną. No ale przecież jak jeździ samochodem to jest ok. W samolocie też nie było najgorzej, choć też płakała zanim zasnęła. No oby nie.
Jednak dojechałyśmy i teraz znów możemy się cieszyć pobytem w Busku-Zdroju... A tak siedziałybyśmy na dupkach i tyle hihihi
Wnioski...
- masa cierpliwości i spokoju
-najlepiej zabrać ze sobą ulubione przekąski i musowo picie
- no i nie zapomnijcie o ulubionych zabawkach dziecka, bo bez tego ani rusz hihihi
No i nie bać się ludziska, bo świat należy do odważnych :)
Jednak my od zawsze przemieszczaliśmy się i tylko dlatego, że urodziły się dziewczynki nie przestaniemy...
W poniedziałek, pierwszy raz, sama z dziewczynkami jechałam autobusem... I nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie trasa jaką przybyłyśmy :) Najpierw z Łomży do Warszawy, szwagier odstawił nas na dworzec zachodni w Warszawie... A potem z Warszawy do Buska-Zdroju już autobusem...
Nie mówię,że było łatwo :) O nie, nie, nie hihihi
Andy zajęła się you tubem więc przynajmniej ją miałam z głowy, potem zasnęła i spała do samego Buska. Ale Amelka niestety troszkę źle zniosła tę podróż. Początek był nawet niezły jak widać wyżej :) Ale szybko jej się znudziło i bidulka płakała aż do samych Kielc, czyli jakieś 3,5 godziny :( A w Kielcach na dworcu już była tak zmęczona, że padła i zasnęła. Próbowałam wszystkiego na uspokojenie, łącznie z mlekiem, zmianą pieluszki, wodą i przekąskami. Niestety nic nie skutkowało. Dużo piła ale chyba aż za dużo, bo też i wymiotowała tą woda już pod koniec. Zastanawiałam się już później, że może ma chorobę lokomocyjną. No ale przecież jak jeździ samochodem to jest ok. W samolocie też nie było najgorzej, choć też płakała zanim zasnęła. No oby nie.
Jednak dojechałyśmy i teraz znów możemy się cieszyć pobytem w Busku-Zdroju... A tak siedziałybyśmy na dupkach i tyle hihihi
Wnioski...
- masa cierpliwości i spokoju
-najlepiej zabrać ze sobą ulubione przekąski i musowo picie
- no i nie zapomnijcie o ulubionych zabawkach dziecka, bo bez tego ani rusz hihihi
No i nie bać się ludziska, bo świat należy do odważnych :)
Zgadzam się z Tobą w 100%!!! Dzieci absolutnie nas nie ograniczają gdy chcemy podróżować. Czas, wolne od pracy i szkoły, pogoda - tak, ale NIE dzieci!
OdpowiedzUsuńAmen :)
UsuńZnam to Kochana znam...:) Wszystko da sie jakoś zorganizować, co nie znaczy, że jest łatwo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Łatwo nie jest nigdy ale jak kolorowo i wesoło hihihi
UsuńPozdrawiam kochana
Super. Ja z moją trojką też nie mam problemów. Tylko czekają, kiedy gdzieś wybierzemy się na wycieczkę. Od kilku lat jeździmy kamperem, którego zrobił mój M.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z płockiej Starówki.
Zazdroszczę tego kampera :)
UsuńI również cieplutko pozdrawiamy
Chętnie podglądam te twoje księżniczki:) Pozdrowienia serdeczne i buziaczek od cioci:)
OdpowiedzUsuńMy również przesyłamy buziaczki kochana i szkol się bo następnym razem może na jakąś dziecięcą sesję się zgłoszę :)
Usuńwiesz, z tą chorobą lokomocyjna to nie glupi pomysł! To, ze w aucie nic jej nie jest, samolot też OK nie oznacza, że w dużym dusznym autobusie na niekoniecznie równych drogach wszystko tez będzie cacy :) Ja mogę jeździc bez problemu, ale jak tylko usiądę z córką w aucie z tyłu i czytam jej książkę to zaraz mi duszno i niedobrze, robię się nerwowo i mam mroczki przed oczami!
OdpowiedzUsuńCo do podróżowania z dziećmi-masz rację, dzieci to nie przeszkoda :)))
Tak jak się zastanowić to Amelka od urodzenia nam marudzi w czasie podróży :(
UsuńMoże rzeczywiście coś w tym jest...
Pozdrawiam Madziu całą waszą rodzinkę :)