Strony

sobota, 31 maja 2014

106. Zapiekanka z kurczakiem i pieczarkami

Znów dopadła mnie chęć eksperymentowania w kuchni :) 
Niewiarygodne prawda :)? Ja taki antytalent kulinarny hihihi... No cóż jednak cuda się zdarzają... Boję się tylko, że jestem monotonna w tym swoim gotowaniu... Ciągle tylko makarony, pasty albo jak dziś zapiekanka na bazie makaronu. Ale cóż ja mogę poradzić skoro uwielbiam makaron :(

***

No więc moja zapiekanka :) 
Bardzo prosty przepis... Oczywiście wymyślony, a raczej wykombinowany w całości przeze mnie.

Potrzebujemy pierś z kurczaka, cebulę, pieczarki, mrożone warzywa (wedle uznania), koncentrat pomidorowy, ser żółty i makaron. 
Kroimy pierś z kurczaka i mieszamy z przyprawami. Ja dałam sól, pieprz, paprykę, oregano i bazylię :) Ale wy możecie pokombinować na swoje smaki. Podsmażamy na patelni. Następnie kroimy pieczarki i cebulę, podsmażamy na drugiej patelni, dusimy. Kolejnym krokiem będzie podduszenie warzyw...
Wszystko razem mieszamy. Dodajemy koncentrat pomidorowy i znów porządnie mieszamy... Wykładamy wszystko do naczynia, posypujemy startym serem żółtym i gotowe :)
Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200C i zapiekamy około 20-25min. 
Gotowe...











A tak prezentowała się na moim talerzu :)


Smacznego!!!

Ja się najadłam i teraz idę się odprężyć przy szydełku. Andy śpi więc teraz mogę się zająć sobą :)
Dobrej nocy...
Pozdrawiam...
M.

czwartek, 29 maja 2014

105. Imieninowo

Ależ mnie A. zaskoczył...
Piękne kwiaty, piękny nowy wazon... i smaczny obiad... 
Szkoda tylko, że obiadu nie zdążyłam uwiecznić na zdjęciu... Wybaczcie ale emocje zrobiły swoje :) Ale pokażę wam kwiatki :)








Szkoda, że imieniny trwają tylko dzień :))) 

A wszystkim Madzialenom życzę tak szczęśliwego życia jak moje hihihi


sobota, 24 maja 2014

104. Niska samoocena...

... a czemu??? 
Bo znów zaniedbałam siebie :(((
A już tak starałam się stosować dietę, nie przesadzać ze słodyczami i stanowczo ćwiczyć... Nie udało się. Parę dni temu zważyłam się i waga znów pokazała powyżej 90kg... Koszmar. Od zawsze borykałam się z tym problemem ale nigdy nie było aż tak źle. Nie mieszczę się w żadne fajniejsze swoje ciuszki, a to cholernie frustruje. Mam dość mierzenia ciągle rozmiaru 18. A jeśli już zmieszczę się w coś z 16 to i tak nie wygląda na mnie dobrze. Koniec z tym.
Najgorsze, że to wszystko odbija się na relacjach z A. Straciłam ochotę na wspólne wyjścia, nie licząc przymusowych zakupów... A zawsze miałam wysoka samoocenę :) Szok, jak waga wpłynęła na moje życie.
Czas to jakoś skutecznie ogarnąć. Przede mną kolejna próba. Już nawet nie liczę która z kolei (zresztą co to da) :( Zaczynam od nowa...

Waga startowa: 94,7kg.
Waga wymarzona: 75kg.
 A to ja dziś...


Ufffff.... Nie wierzyłam w to, że dodam to zdjęcie. Ale jednak dodałam. Mam nadzieję, że znajdę w sobie siłę i wytrwam. Dla siebie i dla mojej rodziny :)
Kocham was :*

niedziela, 18 maja 2014

103. Pomocy, pomocy... I to szybko...

Zdziwicie się... Ale tak potrzebuję waszych pomysłów...
 Już tłumaczę o co chodzi :)

Zbliża się nasza 3cia rocznica ślubu. 
No tak pomyślicie, że to chore pytać kogoś co dać ukochanemu w prezencie... Przecież to ja powinnam znać go najlepiej i doskonale wiedzieć co wywołałoby uśmiech na jego słodkiej buzi :) Wy przecież nie znacie go w ogóle, wiecie tylko trochę z moich wpisów... A to może nie wystarczające :(
Ale w tym roku chcę być bardziej oryginalna...
Dlatego sprawdziłam jaka to dokładnie będzie rocznica... I wychodzi, że trzeci rok małżeństwa to rocznica skórzana. Tu możecie sprawdzić dokładnie resztę... Choć myślę, że większość z was nie potrzebuje podpowiedzi hihihi
Różne pomysły mi przychodziły do głowy. 
A to portfel... tylko, że nowy dostał ode mnie właśnie na ostatnie urodziny :( 
Potem pomyślałam o pasku do spodni... ale przecież ma ich chyba ze cztery czy pięć...
Była też opcja aktówki... ale przecież mój A. nie nosi takich rzeczy, wprost ich nie cierpi. Więc byłby to zbędny wydatek. A prezent ma cieszyć, czyż nie?

No więc co??? Bo, oczywiście uparłam się, że prezent ma być skórzany bądź skóropodobny :)
No i teraz potrzebuję was... 
Im więcej pomysłów tym większy wybór.

Pomożecie???? 
Mam nadzieję, że odpowiecie: 
'Pomożemy'... 
Hihihi

Czas określony, bo rocznicę obchodzimy 4 czerwca. 

A tak w ogóle to szczęściara ze mnie... 
Ufffff.... I to by było na tyle dziś...

sobota, 17 maja 2014

102. Chroniczny brak czasu...

Powiecie, że nie ja jedna cierpię na brak wolnego czasu hihihi
No tak macie racje... Tyle, że mi naprawdę zaczyna go brakować... I albo za dużo wzięłam na głowę albo po prostu tracę umiejętność organizacji...
Dobrze, że chociaż dużo czasu spędzam z Andy na dworze... Bo co jak co ale pogoda nas na razie rozpieszcza. I oby tak zostało...

Wszystko byłoby ok gdyby nie to, że marzę i tęsknie za szydełkiem... Tak więc wyciągnęłam w końcu swoje magiczne pudełko... Otworzyłam i aż westchnęłam :) Ze szczęścia oczywiście...
Nie wiedziałam za co się łapać.
Ostatni raz szydełko miałam w ręku przed urlopem, czyli jakoś koniec lutego... A jest teraz połowa maja... Hmmmm... Dwa i pół miesiąca przerwy i trzy zaczęte projekty. Firanka, obrus i pled...
Od czego zacząć??? A może wszystkiego po trochu??? Normalnie nie wiem... Zobaczy się w trakcie. Dziś jak na razie wyciągnęłam firankę :) Zaczęłam ją jako pierwszą i chyba chcę już ją skończyć :)


Ależ ona będzie się pięknie prezentować w naszej sypialni :)))
Tylko zastanawiam się teraz nad czymś dodatkowo współgrającym z tą firaneczką... Sama jeszcze nie wiem co to miałoby być ale coś tam się wymyśli... A może taki piękny klosz... Wyzwanie nie lada ale jaka satysfakcja potem i jaki efekt hihihi
Pomyślimy...


A to moje magiczne pudełeczko. I dwie kolejne prace czekające na swoją kolej.



A teraz już wieczór późny... Andy śpi, A. znów na noc w pracy, a ja zaparzam herbatkę, włączam jakiś film i zasiadam do robótki.
Buziaki dla was i spokojnej nocy życzę...

Pozdrawiam...
M.

czwartek, 8 maja 2014

101. Nowy salon

Dziś będzie bardzo kolorowo :) 
Mało słów a duuuuużo zdjęć :) Mam nadzieję, że wam się spodoba...
W końcu nareszcie pokażę wam swój nowy salon :))) 
Pewnie nie jest idealny ale jestem z niego dumna...
Jest mój... Wymarzony, pierwszy i własny...

A oto on... 







Reszta: made by my A. hand :)


Nawet moje robótki się załapały :) Tak, to właśnie na tej sofie najlepiej się odprężam z szydełkiem w dłoni i herbatką z cytrynką :)
No i jak wam się podoba :)???

***
 

A na koniec chciałabym was jeszcze zachęcić do odwiedzenia mojego nowego bloga :)

http://world-little-andrea.blogspot.co.uk/ 

 

***

Miłego i ciepłego weekendu życzę... Ja niestety pracuję ale wy korzystajcie ze słońca :)
Pozdrawiam...
M.

 

 

piątek, 2 maja 2014

100. Excited...

Ciepło się już zaczęło robić więc w głowie tylko urlop i wypoczynek. 
W sumie niedawno wróciliśmy z Polski. Ale to raczej był szał a nie odpoczynek... Wszystko na wariackich papierach... Poza tym marzy nam się plaża, słońce, bez ograniczeń...
Tak więc nie zastanawiając się za długo zabukowaliśmy wczasy w Egipcie. Nareszcie. Problem tylko taki, że musimy poczekać do.... uwaga - WRZEŚNIA...
Ach jakoś damy radę i dotrwamy... Musimy...
 
Ale póki co nikt nam nie zabroni przygotowań do wyjazdu hihihi W końcu to będą nasze pierwsze wspólne wakacje z Andreą. Tak więc wybraliśmy się dziś na zakupy. I upolowaliśmy parę fajnych, niedrogich rzeczy :)
Najważniejsze i najśmieszniejsze, to kostium do pływania dla Andy. Ale nie taki dziecięcy hihihi Tylko taki do snurkowania :) Sami zobaczcie jak słodko Andy wygląda. Ja jak ją zobaczyłam to tarzałam się ze śmiechu po dywanie :))) A ona patrzyła na mnie jak na durnia i nie wiedziała o co chodzi.
 
Mój nurek:
 I nurek z wędką:

Czyż nie jest słodka???
Szkoda tylko, że nie zdążyłam zrobić zdjęć aparatem. Niestety moja pszczółka była już tak śpiąca, że ledwo złapałam komórkę i pstryknęłam parę fotek... Ale dobre i to... A niestety nie mogłam się powstrzymać by poczekać z przymiarką :)))

Poza tym mój A. kupił sobie w bardzo okazyjnej cenie płetwy i wędkę...
Cieszę się widząc jego śmiejącą się twarz, jak dziecko :)
 
Polecam zakupy w Decathlon'ie... Warto :)


Pozdrawiam...
M.