Strony
▼
niedziela, 24 grudnia 2017
poniedziałek, 4 grudnia 2017
264. Advent Calendar 2017
Grudzień...
A więc czas na zaprezentowanie naszego kalendarza adwentowego :)
Co roku staram się zrobić dziewczynkom coś nowego.
W 2014 roku były małe sakiewki ze słodyczami; w 2015 roku Andrea dostała każdego dnia nową książeczkę; w 2016 niestety nie miałyśmy nic, bo dziewczynki były u babci w Polsce :)
W 2014 roku były małe sakiewki ze słodyczami; w 2015 roku Andrea dostała każdego dnia nową książeczkę; w 2016 niestety nie miałyśmy nic, bo dziewczynki były u babci w Polsce :)
W tym roku wymyśliłam sobie zupełnie inną formę :) A, że nigdzie jeszcze w sieci akurat tego nie widziałam pomyślałam 'czemu by nie spróbować' :)
Pracy było sporo, bo przecież mam dwie córy a nie jedną, wszystko więc musiałam dublować i starać się by każdy dzień był identyczny :)
Mam nadzieję, że się udało :)
***
Już od jakiegoś czasu planowałam formę i zbierałam potrzebne materiały, a potrzebowałam tego sporo :) Czekało do zrobienia aż 48 niespodzianek.
Jako niespodzianki znalazły się wszystkie drobnostki, które dziewczynki uwielbiają. Czyli koniki pony, figurki z paw patrol, różne ozdoby do włosków, świąteczne skarpetki i słodycze oczywiście :)
***
Już od jakiegoś czasu planowałam formę i zbierałam potrzebne materiały, a potrzebowałam tego sporo :) Czekało do zrobienia aż 48 niespodzianek.
Jako niespodzianki znalazły się wszystkie drobnostki, które dziewczynki uwielbiają. Czyli koniki pony, figurki z paw patrol, różne ozdoby do włosków, świąteczne skarpetki i słodycze oczywiście :)
Sami zobaczcie jak to sobie zaplanowałam :)
Każde dziecko kocha jajka niespodzianki???
No moje dziewczyny je uwielbiają :)
Tak wiec teraz przez kolejne 24 dni będą miały wyjątkowe jajko i niespodziankę w środku :)
Kilkadziesiąt plastikowych jajek, niespodzianki, trochę dekoracji i gotowe :)
I wiecie co, widząc miny dziewczynek i ich radość po otwarciu kolejnego jajka, mogę śmiało powiedzieć, że to był strzał w dziesiątkę :)
A Wy jakie macie kalendarze adwentowe w tym roku???
Robiłyście czy raczej kupowałyście???
***
Pozdrawiam i miłego tygodnia :)
środa, 8 listopada 2017
263. Halloween 2017
Pierwszy raz obchodziłyśmy to święto z dziewczynkami właśnie w tym roku...
Z racji tego, że mieszkamy na wyspach nie dało się przejść obok i po prostu nie zareagować.
Andrea od tygodnia już pytała czy na pewno będziemy chodzić po domkach i zbierać cukierki hihihi Miałyśmy też oczywiście przygotowane kostiumy dla dziewczynek, więc same widzicie :)
Zresztą ja sama miałam ogromną frajdę odwiedzając ludzi i podpatrywać ich niesamowite dekoracje :) Czasem były naprawdę straszne :)
Z racji tego, że mieszkamy na wyspach nie dało się przejść obok i po prostu nie zareagować.
Andrea od tygodnia już pytała czy na pewno będziemy chodzić po domkach i zbierać cukierki hihihi Miałyśmy też oczywiście przygotowane kostiumy dla dziewczynek, więc same widzicie :)
Zresztą ja sama miałam ogromną frajdę odwiedzając ludzi i podpatrywać ich niesamowite dekoracje :) Czasem były naprawdę straszne :)
O co w tym wszystkim chodzi to wszyscy wiedzą...
Chciałam tylko wam pokazać nasze pierwsze
halloweenowe kostiumy :)
halloweenowe kostiumy :)
Amelka - mała biedroneczka ...
A Andrea - wiedźma hihihi
Czyż nie są urocze :)???
Buziaki dla was kochani...
piątek, 27 października 2017
261. Wymianka z Renią
Piękny październikowy poranek nas dziś przywitał... Aż chce się żyć :)
Amelka już w przedszkolu... Andrea zjada śniadanko, (miała tydzień wolnego w szkole)... a ja mam czas na kawkę i blogowanie :) Czeka mnie zaległy post a potem spacer z Andreą i poszukiwanie bucików na jesienne dni :)
A więc zaczynamy...
***
Dziś pochwalę się wam moją wymianką ze wspaniałą kobietką... Ciepłą, rodzinną, serdeczną...
Renia prowadzi bloga to co mam w głowie... i koniecznie musicie zajrzeć do niej, bo to istna artystka :) Nie ma chyba dziedziny, której by nie spróbowała. A wszystko co robi jest po prostu cudowne.
Ja już wiem, że to na pewno nie będzie ostatnia nasza wymianka i o ile Renia też wyrazi chęć to jeszcze nie raz będę się wam nią chwalić :)
Chcę też zaznaczyć, że wszystkie zdjęcia są autorstwa Reni i za jej zgodą umieściłam je na swoim blogu... Dziękuję kochana :)
Tym razem wymianka była połączona z zabawą "podaj dalej", w której Renia wzięła udział u mnie na blogu. Zasady wszyscy znają więc nie ma sensu o nich pisać.
Renia dostałą ode mnie takie oto prezenty :) Oczywiście herbatka prosto z Anglii, coś słodkiego, parę mydełek no i jakieś przydasie. Drobnostki ale mam nadzieję, że nowa właścicielka jest zadowolona :)
Amelka już w przedszkolu... Andrea zjada śniadanko, (miała tydzień wolnego w szkole)... a ja mam czas na kawkę i blogowanie :) Czeka mnie zaległy post a potem spacer z Andreą i poszukiwanie bucików na jesienne dni :)
A więc zaczynamy...
***
Dziś pochwalę się wam moją wymianką ze wspaniałą kobietką... Ciepłą, rodzinną, serdeczną...
Renia prowadzi bloga to co mam w głowie... i koniecznie musicie zajrzeć do niej, bo to istna artystka :) Nie ma chyba dziedziny, której by nie spróbowała. A wszystko co robi jest po prostu cudowne.
Ja już wiem, że to na pewno nie będzie ostatnia nasza wymianka i o ile Renia też wyrazi chęć to jeszcze nie raz będę się wam nią chwalić :)
Chcę też zaznaczyć, że wszystkie zdjęcia są autorstwa Reni i za jej zgodą umieściłam je na swoim blogu... Dziękuję kochana :)
Tym razem wymianka była połączona z zabawą "podaj dalej", w której Renia wzięła udział u mnie na blogu. Zasady wszyscy znają więc nie ma sensu o nich pisać.
Renia dostałą ode mnie takie oto prezenty :) Oczywiście herbatka prosto z Anglii, coś słodkiego, parę mydełek no i jakieś przydasie. Drobnostki ale mam nadzieję, że nowa właścicielka jest zadowolona :)
Natomiast na wymiankę przygotowałam dla Reni te oto cuda.
Zazdrostka...
Miały być dwie, jedna 60cm, druga 90cm... Z racji braku czasu wysłałam jedną a druga już jeszcze się dzierga. Nie chciałam po prostu, żeby Renia czekała na całą paczkę jeszcze dłużej :) Także niebawem będą dwie.
Koszyczek.
Wysłałam go, bo wiem że Renia zrobi z niego cudo :)
I do tego serwetka :)Tak mi się spodobał wzór, że sobie zrobiłam dwie identyczne :)
Poszewka na podusię :) I ręczniczek kuchenny :)
I na koniec podarowałam Reni firaneczkę, która zrobiłam dużo wcześniej.
Firaneczka długo leżała i czekała na odpowiednią chwilę... Wiem, że to był trafiony prezent, bo firaneczka prezentuje się u Reni przepięknie.
Sami zobaczcie :)
***
A teraz czas na prezenty od Reni...
Gdy otworzyłam paczuszkę byłam w szoku... Tyle piękności mi Renia podarowała, odebrało mi mowę... Serio...
Przecudne królisie dla moich dziewczynek... Reniu nie mogłaś im podarować lepszego prezentu... Do dziś obie śpią z nowymi przyjaciółkami. I gdyby nie to, że nie można brać zabawek do przedszkola to pewnie Amelka i tam by królisię zabierała :)))
Bardzo bardzo dziękuję w imieniu dziewczynek :*
A dla mnie przyszły pudełeczka różnego rodzaju i wielkości...
Wspaniale, bo teraz większość moich drobnostek znajdzie mieszkanko :)
Najbardziej przypadło do gustu mi to oto na herbatkę :)
Reniu, jest idealne do mojej kuchni :*
Dziękuję...
Kilka deseczek, których nigdy dość...
Uwielbiam je...
No i moje wymarzone pojemniczki... Reniu kolor jest idealny...
Tak długo szukałam pojemniczków w tym kolorze a wystarczyło tylko poprosić Renię i proszę :)
Powiem Wam, że teraz moja kuchnia jest kompletna :)
I jeszcze skrzyneczka jak ja ją to nazwałam :)
I wymyśliłam sobie, że w niej będe miała swoje kaktusiki... Póki nie wymyślę czegoś lepszego :)
***
Podsumowując...
...wymianka niesamowicie owocna w prezenty...
Same wspaniałości...
I jeśli uszczęśliwiłam Renię choć w 1% tak jak ona mnie to bardzo się cieszę...
Wszystkie moje wymianki do tej pory były świetne, bo każda z was jest niesamowicie uzdolniona. Do tego schlebia mi, że to właśnie ze mną chcecie się 'wymienić' :)
Więc jeśli na przyszłość któraś ma ochotę to śmiało zapraszam :)
Pozdrawiam i miłego weekendu...
niedziela, 22 października 2017
260. Drugi przedszkolak w domu...
... hmmmm, to już nie przelewki.
Dziewczynki rosną a matka się starzeje :(
Andrea to już uczennica, od tego roku w zerówce a Amelka zaczęła przedszkole od września.
***
Sami zobaczcie jakie one już duże...
Robiąc te zdjęcia miałam łzy w oczach. Łzy radości, że tak bardzo szczęśliwe mam życie... Proste ale szczęśliwe.
Dziewczynki są moim całym światem i sensem życia.
Kocham je najmocniej na świecie.
***
Codziennie rano ubieramy się i prowadzam jedną do szkoły a drugą do przedszkola. Obie chętnie chodzą do swoich grup. Uwielbiają swoje panie i swoich przyjaciół. A mnie serce rośnie patrząc na nie codziennie. Na te ich uśmiechnięte buźki :)
***
No cóż czegóż chcieć wiecej od życia :)???
Chyba tylko by czas trochę zwolnił :)))
Buziaki dla was kochani
Dziewczynki rosną a matka się starzeje :(
Andrea to już uczennica, od tego roku w zerówce a Amelka zaczęła przedszkole od września.
***
Sami zobaczcie jakie one już duże...
Robiąc te zdjęcia miałam łzy w oczach. Łzy radości, że tak bardzo szczęśliwe mam życie... Proste ale szczęśliwe.
Dziewczynki są moim całym światem i sensem życia.
Kocham je najmocniej na świecie.
***
Codziennie rano ubieramy się i prowadzam jedną do szkoły a drugą do przedszkola. Obie chętnie chodzą do swoich grup. Uwielbiają swoje panie i swoich przyjaciół. A mnie serce rośnie patrząc na nie codziennie. Na te ich uśmiechnięte buźki :)
***
No cóż czegóż chcieć wiecej od życia :)???
Chyba tylko by czas trochę zwolnił :)))
Buziaki dla was kochani
czwartek, 12 października 2017
259. Tydzień z rodzicami
Ci z was, którzy są z nami od początku wiedzą, że moi rodzice są baaaardzo daleko. Mieszkają w NY więc nie mogą być z nami często. Nie dzielą z nami radości i smutków... Są z nami duchem lecz nie ciałem :(
Dlatego jeśli tylko nadarzy się okazja do spotkania wykorzystujemy ją na 100%.
W tym roku nadarzyła się właśnie taka okazja i moi kochani rodzice odwiedzili nas na angielskiej ziemi :)
Było cudownie... W końcu i dziewczynki i rodzice mieli czas na cieszenie się sobą. Wspaniale było na nich patrzeć, na ich radość. Zresztą sami zobaczcie :)
Dziewczynki nie odstępowały dziadków na krok.
A przyznam, że obawiałam się ich reakcji... Bo przecież skype nie zastąpi spotkań i relacji międzi nimi na żywo. Jednak teraz wiem, że nie było czego się obawiać. Dziewczynki pokochały dziadków, a dziadkowie uwielbiają dziewczynki.
Od tej wizyty minęło już parę tygodni a ja nadal uwielbiam wracać do niej wspomnieniami. Uwielbiam patrzeć na zdjęcia i wyobrażać sobie, że rodzice jednak są z nami tu blisko...
Brakuje mi ich często...
Jednak cieszę się, że mimo odległości możemy codziennie ze sobą rozmawiać i codziennie się widzieć (skype)... Cieszę się, że są zdrowi i czekam na kolejne spotkanie :)
Kocham Was...
<3
Dlatego jeśli tylko nadarzy się okazja do spotkania wykorzystujemy ją na 100%.
W tym roku nadarzyła się właśnie taka okazja i moi kochani rodzice odwiedzili nas na angielskiej ziemi :)
Było cudownie... W końcu i dziewczynki i rodzice mieli czas na cieszenie się sobą. Wspaniale było na nich patrzeć, na ich radość. Zresztą sami zobaczcie :)
Dziewczynki nie odstępowały dziadków na krok.
A przyznam, że obawiałam się ich reakcji... Bo przecież skype nie zastąpi spotkań i relacji międzi nimi na żywo. Jednak teraz wiem, że nie było czego się obawiać. Dziewczynki pokochały dziadków, a dziadkowie uwielbiają dziewczynki.
Od tej wizyty minęło już parę tygodni a ja nadal uwielbiam wracać do niej wspomnieniami. Uwielbiam patrzeć na zdjęcia i wyobrażać sobie, że rodzice jednak są z nami tu blisko...
Brakuje mi ich często...
Jednak cieszę się, że mimo odległości możemy codziennie ze sobą rozmawiać i codziennie się widzieć (skype)... Cieszę się, że są zdrowi i czekam na kolejne spotkanie :)
Kocham Was...
<3
środa, 30 sierpnia 2017
258. #nasze walijskie wakacje
Urlop minął ale wspomnienia zostały...
Należało nam się trochę odpoczynku i wspólnego czasu. Rodzinne wakacje we czworo uwielbiam najbardziej.I przynajmniej raz w roku staramy się spędzić czas razem tak na 100%... Bez pracy, obowiązku, że coś trzeba, bez przyjaciół i reszty rodziny, tak w ogóle bez reszty świata. Ten czas urlopowy to czas tylko dla NAS :)
Zawsze staramy się też wybierać miejsca nam jeszcze nie znane... Lubimy podróże i uwielbiamy poznawać nowe... Nie ważne czy to daleko czy blisko, ważne, że nowe nieznane :)
W tym roku, postawiliśmy na Walię.
Z początku plany były inne, Hiszpania albo Cypr, jednak ze względów finansowych padło na bliżej nas położoną Walię :)
Powiem szczerze, że trafiony idealnie wybór.
Zatrzymaliśmy się w hotelu Hampton by Hilton w Newport. Bardzo polecam. Łatwo znaleźć, miła obsługa i co dla nas najważniejsze czyste i duże pokoje, no i fantastyczna łazienka... Jedyny mały minus dla nas to to, że nie mają wanien tylko same prysznice. Liczyliśmy, że poszalejemy z długimi kąpielami wieczorkiem ale niestety... Ogólnie hotel wypadł bardzo dobrze.
Mieliśmy kilka przygód już na miejscu, np. wizyta z Amelką w szpitalu :( Ale dzięki temu dowiedzieliśmy się o miejscach, które warto w Walii odwiedzić. A podzielił się nimi z nami pan ratownik z karetki, która jechałam z Amelką do szpitala.
Swoją drogą to zadbali o nią super. Nie pozwolili nam jechać własnym autem tylko wysłali ratownika a ten zadzwonił po karetkę transportową :) Miła odmiana :) Dzięki Bogu to nie było nic poważnego i urlop mieliśmy udany...
Każdego dnia odwiedzaliśmy inne miejsca. Fakt, że zjeździliśmy trochę Walię, wcale nam nie przeszkadzał, bo było naprawdę warto.
***
Pierwszego dnia odwiedziliśmy szpital...
...i wspaniałą plażę w Rhossili... Cóż ja tu będę pisać, zobaczcie sami jak tam jest cudnie.
***
Kolejnego dnia odwiedziliśmy kolejną plażę Barry Island...
Tym razem trochę wiało ale poradziliśmy sobie :)
***
Odwiedziliśmy też wspaniałe jaskinie Dan yr Ogof
***
Byliśmy też zobaczyć Stonehenge.
No mieszkać w UK i nie zobaczyć tego na własne oczy :))) ??? No więc byliśmy i widzieliśmy...
***
Niestety wszystko co wspaniałe szybko się kończy.
Najważniejsze, że wypoczęliśmy i chyba nawet bardziej zbliżyliśmy się z A. do siebie... Ostatnio za dużo mieliśmy stresu, tym bardziej ciesze się, że przetrwaliśmy i jesteśmy silniejsi.
Kocham moją family bardzo bardzo mocno...
Ju ż odliczam czas do następnych wakacji :)
Należało nam się trochę odpoczynku i wspólnego czasu. Rodzinne wakacje we czworo uwielbiam najbardziej.I przynajmniej raz w roku staramy się spędzić czas razem tak na 100%... Bez pracy, obowiązku, że coś trzeba, bez przyjaciół i reszty rodziny, tak w ogóle bez reszty świata. Ten czas urlopowy to czas tylko dla NAS :)
Zawsze staramy się też wybierać miejsca nam jeszcze nie znane... Lubimy podróże i uwielbiamy poznawać nowe... Nie ważne czy to daleko czy blisko, ważne, że nowe nieznane :)
W tym roku, postawiliśmy na Walię.
Z początku plany były inne, Hiszpania albo Cypr, jednak ze względów finansowych padło na bliżej nas położoną Walię :)
Powiem szczerze, że trafiony idealnie wybór.
Zatrzymaliśmy się w hotelu Hampton by Hilton w Newport. Bardzo polecam. Łatwo znaleźć, miła obsługa i co dla nas najważniejsze czyste i duże pokoje, no i fantastyczna łazienka... Jedyny mały minus dla nas to to, że nie mają wanien tylko same prysznice. Liczyliśmy, że poszalejemy z długimi kąpielami wieczorkiem ale niestety... Ogólnie hotel wypadł bardzo dobrze.
Mieliśmy kilka przygód już na miejscu, np. wizyta z Amelką w szpitalu :( Ale dzięki temu dowiedzieliśmy się o miejscach, które warto w Walii odwiedzić. A podzielił się nimi z nami pan ratownik z karetki, która jechałam z Amelką do szpitala.
Swoją drogą to zadbali o nią super. Nie pozwolili nam jechać własnym autem tylko wysłali ratownika a ten zadzwonił po karetkę transportową :) Miła odmiana :) Dzięki Bogu to nie było nic poważnego i urlop mieliśmy udany...
Każdego dnia odwiedzaliśmy inne miejsca. Fakt, że zjeździliśmy trochę Walię, wcale nam nie przeszkadzał, bo było naprawdę warto.
***
Pierwszego dnia odwiedziliśmy szpital...
...i wspaniałą plażę w Rhossili... Cóż ja tu będę pisać, zobaczcie sami jak tam jest cudnie.
***
Kolejnego dnia odwiedziliśmy kolejną plażę Barry Island...
Tym razem trochę wiało ale poradziliśmy sobie :)
***
Odwiedziliśmy też wspaniałe jaskinie Dan yr Ogof
***
Byliśmy też zobaczyć Stonehenge.
No mieszkać w UK i nie zobaczyć tego na własne oczy :))) ??? No więc byliśmy i widzieliśmy...
***
Niestety wszystko co wspaniałe szybko się kończy.
Najważniejsze, że wypoczęliśmy i chyba nawet bardziej zbliżyliśmy się z A. do siebie... Ostatnio za dużo mieliśmy stresu, tym bardziej ciesze się, że przetrwaliśmy i jesteśmy silniejsi.
Kocham moją family bardzo bardzo mocno...
Ju ż odliczam czas do następnych wakacji :)
wtorek, 8 sierpnia 2017
257. Serwetka nr. 2
Kolejna piękna serwetka.
Okrągła, bo takie ostatnio najbardziej mi podpasowały.
Wybierając wzór już wiedziałam, że będzie śliczna ale efekt końcowy wyszedł jeszcze lepiej.
Mam nadzieję, że nowej właścicielce również się spodoba :)
***
Użyłam białego kordonka ADA15 i szydełka 0,75mm.
A gdyby ktoś miał ochote to posiadam schemat i chetnie podeślę :)
Pozdrawiam
wtorek, 25 lipca 2017
256. Andy's first Graduation
No i stało się...
Nareszcie upragnione wakacje a moja Andy dostała dyplom i promocję do Reception, czyli tzw. zerówki :) Hurrra
A tu filmik jak moja pszczółka odbiera swój dyplom :)
Nie myślałam, że się tak wzruszę...
Parę łez otarłam :)
Kurczę, to oznacza, że mam już dużą dziewczynkę...
Jestem z niej taka dumna ale chciałabym zatrzymać czas i aby dziewczynki zawsze były takie małe. Niestety tak się nie da i to mnie dołuje.
Ale póki co cieszmy się naszymi wspólnymi wakacjami...
HURRRRRA....