Było taaaak fajnie :(
Całe dnie spędzałam z moimi dziewczynkami w domu... Miałyśmy już wypracowany swój plan dnia. Pobudka, poranna toaleta, śniadanie, zabawa, drzemka, potem obiadek, znowu zabawa... I tak do wieczora przez siedem dni w tygodniu... Nie łatwe to zadanie ale kochałam to ponad wszystko.
Widziałam jak rosną, jak uczą się nowych rzeczy, czekałam na pierwsze słowo Amelki i pierwszy krok... Uwielbiałam odprowadzać Andy do przedszkola i czekać w napięciu na jej powrót... Roześmiane buzie, szaleństwo, płacz i tulasy :)
To było moje życie do tej pory...
Aż nagle wszystko się zmieniło... Nic już nie będzie takie samo... I to mnie właśnie tak przeraża :(
Skończył mi się urlop macierzyński i czas było wracać do pracy.
Po takim wstępie to pomyślicie, że się nie ciesze z powrotu... Ale jest inaczej, naprawdę... Tylko boję się, że teraz tyle mnie ominie... :(
Do pracy wróciłam na nocną zmianę.Pracowałam w poniedziałek i we wtorek, no i kolejna nocka dziś. Jest fajnie, tylko teraz już wiem jak potem w ciągu dnia człowiek pada ze zmęczenia. A chcąc pospać normalnie ucieka cały dzień z życiorysu. Niestety nie da się tego pogodzić. Praca w nocy, spanie w dzień a czas z dziećmi skraca się maksymalnie :( Fakt są dni wolne, bo przecież nie pracuje się siedem dni w tygodniu. Ale wierzcie mi, nawet jak już mam ten dzień wolny to nic mi się nie chce.
Mam nadzieję, że jak wpadnę w rutynę to wszystko się unormuje, bo jeśli nie to czarno to widzę...
Trzymajcie kciuki :)
A teraz uciekam przygotować obiadek dziewczynkom i czekam na Andy jak wróci z przedszkola :) Mam nadzieję, że będzie uśmiechnięta i w dobrym humorku :)
Pozdrawiam i buziaki dla Was :)
Całe dnie spędzałam z moimi dziewczynkami w domu... Miałyśmy już wypracowany swój plan dnia. Pobudka, poranna toaleta, śniadanie, zabawa, drzemka, potem obiadek, znowu zabawa... I tak do wieczora przez siedem dni w tygodniu... Nie łatwe to zadanie ale kochałam to ponad wszystko.
Widziałam jak rosną, jak uczą się nowych rzeczy, czekałam na pierwsze słowo Amelki i pierwszy krok... Uwielbiałam odprowadzać Andy do przedszkola i czekać w napięciu na jej powrót... Roześmiane buzie, szaleństwo, płacz i tulasy :)
To było moje życie do tej pory...
Aż nagle wszystko się zmieniło... Nic już nie będzie takie samo... I to mnie właśnie tak przeraża :(
Skończył mi się urlop macierzyński i czas było wracać do pracy.
Po takim wstępie to pomyślicie, że się nie ciesze z powrotu... Ale jest inaczej, naprawdę... Tylko boję się, że teraz tyle mnie ominie... :(
Do pracy wróciłam na nocną zmianę.Pracowałam w poniedziałek i we wtorek, no i kolejna nocka dziś. Jest fajnie, tylko teraz już wiem jak potem w ciągu dnia człowiek pada ze zmęczenia. A chcąc pospać normalnie ucieka cały dzień z życiorysu. Niestety nie da się tego pogodzić. Praca w nocy, spanie w dzień a czas z dziećmi skraca się maksymalnie :( Fakt są dni wolne, bo przecież nie pracuje się siedem dni w tygodniu. Ale wierzcie mi, nawet jak już mam ten dzień wolny to nic mi się nie chce.
Mam nadzieję, że jak wpadnę w rutynę to wszystko się unormuje, bo jeśli nie to czarno to widzę...
Trzymajcie kciuki :)
A teraz uciekam przygotować obiadek dziewczynkom i czekam na Andy jak wróci z przedszkola :) Mam nadzieję, że będzie uśmiechnięta i w dobrym humorku :)
Pozdrawiam i buziaki dla Was :)