W tym poście pokażę wam super restaurację do której zabrał nas A. żeby uczcić moje nadchodzące urodziny.
Fish House...
W samym centrum Hurgady, na Sakkali...
Jak dla mnie bardzo fajne wnętrze, choć spodziewałam się gorszego standartu :) Więc plus dla nich.
Obsługa bardzo miła, uśmiechnięta... Bardzo dobrze porozumiewają się w języku angielskim, rosyjskim i niemieckim...
Kolejnym plusem jest czas oczekiwania. Nie ukrywam, że nasza Andy nie lubi czekać, szybko jej się nudzi czekanie. Przekąski dostaliśmy zaraz po złożeniu zamówienia, a na danie główne czekaliśmy około 15-20 minut... W normie ;)
A teraz najważniejsze ;)
Jedzenie... Zamówiliśmy grillowane krewetki królewskie, rybę i ryż z owocami morza, no i dla Andy rybę z frytkami. Wszystko rewelacyjne, przepyszne... A krewetki?... Hmmm, nie jadłam lepszych... Najfajniejsze jest to, że ceny są bardzo niskie. W życiu nie zapłacilibyśmy tak mało w Polsce czy w Anglii za takie smakołyki... Za całość zapłaciliśmy LE300, czyli jakieś 140zł... Sami widzicie...
Tylko się stołować w Egipcie hihihi.
Fish House...
W samym centrum Hurgady, na Sakkali...
Jak dla mnie bardzo fajne wnętrze, choć spodziewałam się gorszego standartu :) Więc plus dla nich.
Obsługa bardzo miła, uśmiechnięta... Bardzo dobrze porozumiewają się w języku angielskim, rosyjskim i niemieckim...
Kolejnym plusem jest czas oczekiwania. Nie ukrywam, że nasza Andy nie lubi czekać, szybko jej się nudzi czekanie. Przekąski dostaliśmy zaraz po złożeniu zamówienia, a na danie główne czekaliśmy około 15-20 minut... W normie ;)
A teraz najważniejsze ;)
Jedzenie... Zamówiliśmy grillowane krewetki królewskie, rybę i ryż z owocami morza, no i dla Andy rybę z frytkami. Wszystko rewelacyjne, przepyszne... A krewetki?... Hmmm, nie jadłam lepszych... Najfajniejsze jest to, że ceny są bardzo niskie. W życiu nie zapłacilibyśmy tak mało w Polsce czy w Anglii za takie smakołyki... Za całość zapłaciliśmy LE300, czyli jakieś 140zł... Sami widzicie...
Tylko się stołować w Egipcie hihihi.
W sumie urodziny miałam trzy dni później ale akurat mieliśmy lot powrotny. Dlatego urodziny uczciliśmy 11 października ;)
Dziękuję kochanie za wspaniały obiad i cudowny czas razem :× Kocham Cię...
cudne wspomnienia :) a Ty jaka opalona :) cieszę sie że wypoczęliście i zebraliście siły na nadchodzace chłody!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie jedzonko !!!!! Narobiłaś mi smaka, buźka
OdpowiedzUsuńUuuuuuuuuu... Krewetki! Uwielbiam! Podobno to najlepsze afrodyziaczki, już mogę się domyślać co się potem działo.... ;)))))
OdpowiedzUsuńKochane moje, do dziś pamiętam smak tych wspaniałych krewetek hihihi
OdpowiedzUsuńDorotko... A co działo się potem ;) Hmmmm... Oj działo się działo :D
Pozdrawiam :)