Strony

niedziela, 8 grudnia 2013

69. Nauka chodzenia

 Witajcie!!!

Nie mogłam się powstrzymać, by o tym nie pisać :)... 
Moja mała dziewczynka wczoraj dostała swój pierwszy chodzik... 

Szczerze mówiąc byłam przeciwniczką tego typu wspomagaczy dla dziecka. Ale ambicja wzięła górę jak zobaczyłam synka koleżanki, młodszego od mojej Andy jakieś dwa miesiące... Jej mały śmigał  w chodziku jak rakieta... A moja mała przyznam się, że stać stoi ale jeszcze nie wie do czego jej mają służyć nóżki :(
Tak więc jak mój kochany A. wrócił z pracy (gdzieś około 20.30), ubrałam Andy, zapakowałam do samochodu i poprosiłam by zawiózł nas do sklepu... Żałujcie, że nie widziałyście jego miny hihihi Zapytał tylko: "Co tym razem?" Odpowiedziałam krótko: "Musimy kupić chodzik dla Andy". Cóż, A. wiedział, że dyskusja ze mną nie ma sensu więc bez zbędnych protestów wsiadł do auta i pojechaliśmy...
Mamy to szczęście, że tu w Manchester sklepy są całodobowe i wszystko można kupić o każdej porze :)))
W sklepie długo się zastanawialiśmy, który chodzik wybrać... W końcu dokonaliśmy wyboru... Na początku spodobał mi się różowy, typowo dziewczęcy. Ale po krótkim namyśle stwierdziłam, że skoro myślę o drugim dziecku to dobrze byłoby wybrać coś neutralnego :) Kto wie czy P.WIELKI nie obdaruje nas synem :)

No i tak oto tym sposobem nasza pszczółka zaczęła dziś swoją przygodę z chodzikiem :)))
Ależ było zabawy i śmiechu... :) 
Bardzo, bardzo wyjątkowa chwila... Taka jestem dumna z mojej pszczółki :)


Hmmm, no i nie byłabym sobą gdybym nie pokazała wam co dziś nowego nabyłam :)
Małą zawieszkę na drzwi, kolejny akcent świąteczny.... I kolejny raz zakup za przysłowiowego £1...
 Powoli i u nas w domku robi się klimatycznie :)

Pozdrawiam
M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz