Strony
▼
sobota, 24 grudnia 2016
czwartek, 22 grudnia 2016
241. Driving Home for Christmas
W tym roku dla odmiany święta spędzamy z rodzina w Polsce. Pierwszy raz odkąd jesteśmy w Anglii. A poza tym może dziewczynki zobaczą prawdziwy śnieg, o ile pogoda będzie dla nas łaskawa.
Wylot mieliśmy 20 grudnia, we wtorek.
A na lotnisku w Manchester spotkała dziewczynki miła niespodzianka. Sam Święty Mikołaj powitał je, a że mieliśmy jeszcze czas do odlotu to zdążył nawet przeczytać im bajeczkę :) Ale miały miny hihihi
Ogólnie lot był ok. Albo dziewczynki spały albo oglądały bajki. Wiec juz nie mamy na co narzekać.
Selfie z córą musi byc koniecznie :)
Tak więc kochana blogowa rodzino, jesteśmy w Polsce :)
Zamierzamy korzystać na maxa... Odpoczywać, odwiedzać rodzinę i znajomych, Lepić bałwana i zjeżdżać na sankach (o ile będzie śnieg)...
Zamierzam też spotkać się z małą bohaterką jednego z moich postów, czyt. tu. Amelka akurat będzie w styczniu na turnusie rehabilitacyjnym w woj. świętokrzyskim, a że ja akurat tu jestem więc zaproponowałam mamie Amelki spotkanie :) Bardzo się ciesze na to spotkanie :)
***
A wczoraj moje myszki robiły z babcia pierniczki :)
Same zobaczcie jakie śliczne :)
Wylot mieliśmy 20 grudnia, we wtorek.
A na lotnisku w Manchester spotkała dziewczynki miła niespodzianka. Sam Święty Mikołaj powitał je, a że mieliśmy jeszcze czas do odlotu to zdążył nawet przeczytać im bajeczkę :) Ale miały miny hihihi
Selfie z córą musi byc koniecznie :)
Tak więc kochana blogowa rodzino, jesteśmy w Polsce :)
Zamierzamy korzystać na maxa... Odpoczywać, odwiedzać rodzinę i znajomych, Lepić bałwana i zjeżdżać na sankach (o ile będzie śnieg)...
Zamierzam też spotkać się z małą bohaterką jednego z moich postów, czyt. tu. Amelka akurat będzie w styczniu na turnusie rehabilitacyjnym w woj. świętokrzyskim, a że ja akurat tu jestem więc zaproponowałam mamie Amelki spotkanie :) Bardzo się ciesze na to spotkanie :)
***
A wczoraj moje myszki robiły z babcia pierniczki :)
Same zobaczcie jakie śliczne :)
piątek, 16 grudnia 2016
240. Szkolne kolędowanie
Całe moje życie to moja rodzina, mój najwspanialszy A. i dziewczynki.
Mój sens życia.
I właśnie wokół nich kręci się mój świat.
Tak wiec chyba nie dziwią już was posty i zdjęcia :) Najchętniej wykrzyczałabym całemu światu jak bardzo ich kocham i jaka jestem z nich dumna. Ale to niektóre z was już wiedzą ;)
Same jesteście matkami i wiecie jak my matki przeżywamy wszystko co wiąże się z naszymi pociechami. Mój A. to czasem się śmieje, że ja do psychiatryka powinnam iść taka zakochana jestem w swoich dziewczynkach. No ale cóż poradzę, że tak już mam.
***
I dziś nie będzie wyjątku :) Wcale a wcale was nie zaskoczę.
Znów porcja chwalenia się :)
Dwa dni temu Andrea miała jasełka w przedszkolu.
Nie było to wielkie przedstawienie, ot parę piosenek związanych ze świętami.
Ale jak na takie maluchy (3-4letnie) to było super. Andy oczywiście była najlepsza :) Rosłam z dumy patrząc na nią. Już taka jest duża, gdzie ten czas miniony?
Były cztery grupy dzieciaczków i każda miała inne przebranie. Grupa Andy była reniferkami.
Poza tym były mikołajki, gwiazdki i zwierzątka domowe :)
Mój sens życia.
I właśnie wokół nich kręci się mój świat.
Tak wiec chyba nie dziwią już was posty i zdjęcia :) Najchętniej wykrzyczałabym całemu światu jak bardzo ich kocham i jaka jestem z nich dumna. Ale to niektóre z was już wiedzą ;)
Same jesteście matkami i wiecie jak my matki przeżywamy wszystko co wiąże się z naszymi pociechami. Mój A. to czasem się śmieje, że ja do psychiatryka powinnam iść taka zakochana jestem w swoich dziewczynkach. No ale cóż poradzę, że tak już mam.
***
I dziś nie będzie wyjątku :) Wcale a wcale was nie zaskoczę.
Znów porcja chwalenia się :)
Dwa dni temu Andrea miała jasełka w przedszkolu.
Nie było to wielkie przedstawienie, ot parę piosenek związanych ze świętami.
Ale jak na takie maluchy (3-4letnie) to było super. Andy oczywiście była najlepsza :) Rosłam z dumy patrząc na nią. Już taka jest duża, gdzie ten czas miniony?
Były cztery grupy dzieciaczków i każda miała inne przebranie. Grupa Andy była reniferkami.
Poza tym były mikołajki, gwiazdki i zwierzątka domowe :)
Oczywiście fotka po występie z mamą i tatą koniecznie musiała być :)
Na koniec był poczęstunek dla rodziców.
No oczywiście nie obyło się bez upominków :) Prezenty dostały zarówno dzieci jak i rodzice.
Poniżej nasz prezent... Pierwsze zdjęcie naszej uczennicy :)
Dzieciaki natomiast dostawały książeczki i słodycze. I co najbardziej mi się podobało, że polskie dzieciaki dostały książeczki dwujęzyczne, polsko-angielskie. Pomysł rewelacja.
***
A dziś ostatni dzień przedszkola przed świętami...
Weekend i szykujemy się do wyjazdu.
Oj oby nam pogoda dopisała i byśmy w Polsce zastali prawdziwą mroźną, śnieżną zimę :)
Add to Anti-Banner
sobota, 10 grudnia 2016
239. Piernikowa chatka
Święta tuż tuż...
Na waszych blogach każdy post świąteczny.
A i wystawy sklepowe pozostają w świątecznym klimacie.Tylko u nas wstyd się przyznać wcale a wcale świąt jeszcze nie czuć.
W poprzednich latach już z końcem listopada zaczynałam powoli przygotowania do świąt. Pierwszy zawsze był kalendarz adwentowy. Potem cała reszta dekoracji i finałowa choinka :) W tym roku nic nie robię. Wyjeżdżamy na święta do Polski więc tu w domku omija nas cała przedświąteczna gorączka.
Żal mi tylko kalendarza adwentowego :) Ale za rok sobie odbiję :)
Na waszych blogach każdy post świąteczny.
A i wystawy sklepowe pozostają w świątecznym klimacie.Tylko u nas wstyd się przyznać wcale a wcale świąt jeszcze nie czuć.
W poprzednich latach już z końcem listopada zaczynałam powoli przygotowania do świąt. Pierwszy zawsze był kalendarz adwentowy. Potem cała reszta dekoracji i finałowa choinka :) W tym roku nic nie robię. Wyjeżdżamy na święta do Polski więc tu w domku omija nas cała przedświąteczna gorączka.
Żal mi tylko kalendarza adwentowego :) Ale za rok sobie odbiję :)
Dlatego postanowiłam choć w małym stopniu zaangażować dziewczynki w magię świąt.
Pisałam wam ostatnio, że każdą sobotę przeznaczamy na czas spędzony z dziewczynkami kreatywnie :) A, że święta niebawem więc dziś padło na piernikową chatkę :)
Niestety aż tak kreatywnie nie było i samą piernikową bazę kupiliśmy ostatnio w IKEI. Ale już składanie elementów w całość i lukrowanie to inwencja twórcza moja i Andy hihihi
Nawet Melka brała udział w lukrowaniu :)
A oto efekt końcowy.
Wyszło fajnie.
Ale najważniejsze, że cała nasza czwórka bawiła się wyśmienicie :)
Add to Anti-Banner
wtorek, 6 grudnia 2016
piątek, 2 grudnia 2016
237. Day out
Tak trochę jestem zła...
Może nie na siebie, bo niezależne to wszystko ode mnie ale jednak uczucie złości jest.
A blog to miejsce gdzie mogę rozładować swoje napięcie, bo Wy jak nikt inny zrozumiecie i nie poskąpicie słowem otuchy :)
Odkąd Andrea zaczęła szkołę to większość dnia spędza tam a nie z nami :(
Często bywa tak, że staram się zorganizować wtedy Amelce jakieś zajęcia poza domem, bo dzieciątko mi się najnormalniej nudzi siedząc dzień w dzień z matką :) Najczęściej są to jakieś spacery, albo po prostu robimy razem zakupy. Ale czasem zdarzy się coś zupełnie nieoczekiwanego. Dokładnie tak jak dziś :)
Pojechaliśmy do centrum, na zakupy oczywiście. Ale trafiła się naprawdę fajna atrakcja...Zagroda Św. Mikołaja :) Hmmmm, pomyślicie co w tym nadzwyczajnego??? A no to, że moje dziewczyny nie wiedzą co to śnieg... Niestety ten kto mieszka na wyspach wie o czym piszę.
Widzicie ile radości ma moje dziecię?
I mimo, iż to tylko sztuczny śnieg to zawsze to coś :)
No i doszliśmy do sedna...
Mam straszne wyrzuty sumienia, że coś tracimy... Andy rośnie i czasu tylko dla nas mamy coraz mniej :( Smutne to strasznie... W rekompensacie kilka tygodni temu postanowiłam, że w każdą sobotę kilka godzin spędzę tylko z Andy. Porobimy coś tylko we dwie...
Na jutro mam przygotowany zestaw do dekorowania :) A czego to dowiecie się następnym razem :)
***
Takie dziś podsumowanie zrobiłam przyglądając się szczęśliwej Amelce...
Odkąd Andrea zaczęła szkołę to większość dnia spędza tam a nie z nami :(
Często bywa tak, że staram się zorganizować wtedy Amelce jakieś zajęcia poza domem, bo dzieciątko mi się najnormalniej nudzi siedząc dzień w dzień z matką :) Najczęściej są to jakieś spacery, albo po prostu robimy razem zakupy. Ale czasem zdarzy się coś zupełnie nieoczekiwanego. Dokładnie tak jak dziś :)
Pojechaliśmy do centrum, na zakupy oczywiście. Ale trafiła się naprawdę fajna atrakcja...Zagroda Św. Mikołaja :) Hmmmm, pomyślicie co w tym nadzwyczajnego??? A no to, że moje dziewczyny nie wiedzą co to śnieg... Niestety ten kto mieszka na wyspach wie o czym piszę.
Widzicie ile radości ma moje dziecię?
I mimo, iż to tylko sztuczny śnieg to zawsze to coś :)
No i doszliśmy do sedna...
Mam straszne wyrzuty sumienia, że coś tracimy... Andy rośnie i czasu tylko dla nas mamy coraz mniej :( Smutne to strasznie... W rekompensacie kilka tygodni temu postanowiłam, że w każdą sobotę kilka godzin spędzę tylko z Andy. Porobimy coś tylko we dwie...
Na jutro mam przygotowany zestaw do dekorowania :) A czego to dowiecie się następnym razem :)
***
Takie dziś podsumowanie zrobiłam przyglądając się szczęśliwej Amelce...
czwartek, 1 grudnia 2016
236. Najlepiej to nie chorować... Cz.4.
Stęskniłyście się???
Ja baaaardzo...
***
Pamiętacie kiedy zaczęły się moje kłopoty z ręką??? Było to tak dawno temu, że ja już chyba nawet nie pamiętam. Wiem tylko, że jest postęp :)
Ostatnio pisałam wam, że ustalono mi termin operacji i potem miałam długą przerwę w pisaniu.
No więc operacja odbyła się planowo, 26 września. Nie będę pisać przebiegu, bo to strasznie nudne :) Najważniejsze, że wszystko się udało. W sumie trwało to około 4 godzin ale teraz wiem, że było warto :)
Po zabiegu byłam lekko unieruchomiona, 7 tygodni gipsu, co uniemożliwiało mi codzienne funkcjonowanie. Powiem szczerze, że nie miałam ochoty na nic. Stąd ta moja długa nieobecność na blogu. Wstyd się przyznać ale nie umiem klikać jedną ręką (mimo, iż jestem praworęczna a gips miałam na lewej). Męczyło mnie to i sobie odpuściłam na jakiś czas.
Nie było łatwo. I tu wielkie podziękowania dla mojego A., był wspaniały :* Przez pierwsze tygodnie robił praktycznie wszystko, nawet wziął dwutygodniowe wolne w pracy :) Nasze dziewczynki miały mamę i tatę w jednej osobie. A mój A. miał nie dwoje ale troje dzieci :)
Teraz jestem już parę tygodni bez gipsu i jest naprawdę nieźle. W tej chwili mam rehabilitację ale ja już widzę efekty. Fakt, nadgarstek boli mnie jeszcze przy gwałtownych ruchach czy w momencie jak dźwignę coś cięższego ale fizjoterapeutka mówi, że to się da wyćwiczyć.
Poniżej parę zdjęć :)
To zdjęcie zrobiłam zaraz po przewiezieniu mnie z sali pooperacyjnej. Miałam tylko znieczulenie miejscowe wiec cały czas byłam przytomna.
A to już w domu, w pierwszej dobie po operacji... Teraz jak patrzę to nie wyglądałam tak źle hihihi
To już chyba trzeci gips z kolei...
Tu widać cięcia i szwy tuż przed ich zdjęciem.
A to już same blizny po 7 tygodniach od operacji. Nie jest źle.
Nadal też jestem na zwolnieniu lekarskim i możecie się śmiać ale bardzo się z tego cieszę... Nie dlatego, że mam wolne od pracy, nie nie nie... Ciesze się, bo dzięki temu spędzimy święta w Polsce. Pierwszy raz od pięciu lat :)
***
A jeśli chodzi o odszkodowanie to NHS bardzo utrudnia nam dostęp do dokumentacji... Mają chyba jakoś około 6miesięcy by to udostępnić więc wstrzymują jak tylko się da. Ale jak dzwoniłam ostatnio do adwokata to mówił, że coś posunęło się do przodu. Pewnie nic nie wskóram ale chce im udowodnić, że tak się z ludźmi nie postępuje.
w każdym bądź razie dam wam znać co i jak.
Ja baaaardzo...
***
Pamiętacie kiedy zaczęły się moje kłopoty z ręką??? Było to tak dawno temu, że ja już chyba nawet nie pamiętam. Wiem tylko, że jest postęp :)
Ostatnio pisałam wam, że ustalono mi termin operacji i potem miałam długą przerwę w pisaniu.
No więc operacja odbyła się planowo, 26 września. Nie będę pisać przebiegu, bo to strasznie nudne :) Najważniejsze, że wszystko się udało. W sumie trwało to około 4 godzin ale teraz wiem, że było warto :)
Po zabiegu byłam lekko unieruchomiona, 7 tygodni gipsu, co uniemożliwiało mi codzienne funkcjonowanie. Powiem szczerze, że nie miałam ochoty na nic. Stąd ta moja długa nieobecność na blogu. Wstyd się przyznać ale nie umiem klikać jedną ręką (mimo, iż jestem praworęczna a gips miałam na lewej). Męczyło mnie to i sobie odpuściłam na jakiś czas.
Nie było łatwo. I tu wielkie podziękowania dla mojego A., był wspaniały :* Przez pierwsze tygodnie robił praktycznie wszystko, nawet wziął dwutygodniowe wolne w pracy :) Nasze dziewczynki miały mamę i tatę w jednej osobie. A mój A. miał nie dwoje ale troje dzieci :)
Teraz jestem już parę tygodni bez gipsu i jest naprawdę nieźle. W tej chwili mam rehabilitację ale ja już widzę efekty. Fakt, nadgarstek boli mnie jeszcze przy gwałtownych ruchach czy w momencie jak dźwignę coś cięższego ale fizjoterapeutka mówi, że to się da wyćwiczyć.
Poniżej parę zdjęć :)
To zdjęcie zrobiłam zaraz po przewiezieniu mnie z sali pooperacyjnej. Miałam tylko znieczulenie miejscowe wiec cały czas byłam przytomna.
A to już w domu, w pierwszej dobie po operacji... Teraz jak patrzę to nie wyglądałam tak źle hihihi
To już chyba trzeci gips z kolei...
Tu widać cięcia i szwy tuż przed ich zdjęciem.
A to już same blizny po 7 tygodniach od operacji. Nie jest źle.
Nadal też jestem na zwolnieniu lekarskim i możecie się śmiać ale bardzo się z tego cieszę... Nie dlatego, że mam wolne od pracy, nie nie nie... Ciesze się, bo dzięki temu spędzimy święta w Polsce. Pierwszy raz od pięciu lat :)
***
A jeśli chodzi o odszkodowanie to NHS bardzo utrudnia nam dostęp do dokumentacji... Mają chyba jakoś około 6miesięcy by to udostępnić więc wstrzymują jak tylko się da. Ale jak dzwoniłam ostatnio do adwokata to mówił, że coś posunęło się do przodu. Pewnie nic nie wskóram ale chce im udowodnić, że tak się z ludźmi nie postępuje.
w każdym bądź razie dam wam znać co i jak.
wtorek, 4 października 2016
235. Chomcio
Dorobiliśmy się kolejnego członka naszej wspaniałej rodzinki :)
I teraz jest nas pięcioro :)
I teraz jest nas pięcioro :)
Chomcio, bo tak ochrzciła naszego chomiczka Andy, zamieszkał z nami 21 lipca tego roku.
Długo na niego czekaliśmy ale musieliśmy mieć 100% pewności, że dziewczynki są gotowe na małe zwierzątko. Chcieliśmy sobie i im oszczędzić nieprzyjemnych sytuacji, tak w razie gdyby coś miało się nie udać.
Ale nadeszła odpowiednia pora.
Pojechaliśmy do sklepu i Andy wybrała swego pupila :)
Od razu go wypatrzyła. Był inny niż wszystkie i trzymał się z dala od innych.
Wskazała na niego paluszkiem i już wiedzieliśmy, że Chomcio skradł jej serducho ♡
Chomcio jest z nami już ponad dwa miesiące.
Przyzwyczailiśmy się do niego i on do nas chyba też hihihi
Zauważyłam tylko, że to jednak Amelka bardziej reaguje i interesuje się Chomciem niż Andrea. Bywa :) A z drugiej strony wszelkie obawy które miałam przed kupnem zwierzątka teraz znikły całkowicie :)
Dziewczynki uważają i są ostrożne. Uczą się szacunku i dbania o codzienną higienę przy Chomciu.
Czasem żałuję, że nie mamy pieska ale chomik to była słuszna decyzja :)
Pozdrawiamy już w piątkę :)
Add to Anti-Banner
środa, 28 września 2016
234. Uczennica
Nie pamiętam kiedy ostatnio zaglądałam na bloga... Tęsknię za Waszymi postami i za Wami. Jednak ostatnio tyle się dzieje, że normalnie tego nie ogarniam.
Do tego wszystkiego najbardziej odczuwam dyskomfort mojej chorej ręki :( Ale o tym w kolejnym poście, obiecuję obfitą relację :) Od razu się usprawiedliwię - jestem na prochach przeciwbólowych więc jak post będzie mało logiczny wybaczcie :)))
***
Dziś moi mili blogerzy tematem numer jeden jest moja pierworodna
Muszę się pochwalić, że oficjalnie mam w domu uczennicę :)
Andrea zaczęła szkołę 8 września i tak dzień w dzień, bez sobót i niedziel oczywiście, wstaje rano i zawsze z uśmiechem wita swoją panią i szkolnych przyjaciół. Jestem mega szczęśliwa kiedy widzę moje dziecko takie happy.
Andy to rezolutna dziewczynka ale odkąd zaczęła chodzić do tej szkoły zaszły w niej ogromne zmiany. Dużo więcej rozumie i stara się mówić po angielsku. Zazwyczaj kopiuje panie ale to duży krok do przodu :) Poza tym ciągle opowiada o zabawach z dziećmi. A dziś pierwszy raz nazwała jedną z koleżanek swoją przyjaciółką. Aż mi się łezka zakręciła w oku. Pamiętam, że moją przyjaciółkę też poznałam w jednej z pierwszych klas w szkole i ta przyjaźń trwa do dziś :)
Do tego wszystkiego najbardziej odczuwam dyskomfort mojej chorej ręki :( Ale o tym w kolejnym poście, obiecuję obfitą relację :) Od razu się usprawiedliwię - jestem na prochach przeciwbólowych więc jak post będzie mało logiczny wybaczcie :)))
***
Dziś moi mili blogerzy tematem numer jeden jest moja pierworodna
Muszę się pochwalić, że oficjalnie mam w domu uczennicę :)
Andrea zaczęła szkołę 8 września i tak dzień w dzień, bez sobót i niedziel oczywiście, wstaje rano i zawsze z uśmiechem wita swoją panią i szkolnych przyjaciół. Jestem mega szczęśliwa kiedy widzę moje dziecko takie happy.
Andy to rezolutna dziewczynka ale odkąd zaczęła chodzić do tej szkoły zaszły w niej ogromne zmiany. Dużo więcej rozumie i stara się mówić po angielsku. Zazwyczaj kopiuje panie ale to duży krok do przodu :) Poza tym ciągle opowiada o zabawach z dziećmi. A dziś pierwszy raz nazwała jedną z koleżanek swoją przyjaciółką. Aż mi się łezka zakręciła w oku. Pamiętam, że moją przyjaciółkę też poznałam w jednej z pierwszych klas w szkole i ta przyjaźń trwa do dziś :)
Powiem Wam, że ciężko było jej wytłumaczyć dlaczego szkoła jest nieczynna w soboty i niedziele hihihi Nie wiem czy to dokładnie zrozumiała ale ostatni weekend nie było tyle krzyku co poprzednio, że 'Tato wieź mnie do szkoły!!!' Oj trzeba ją było zobaczyć w akcji...
No to się pochwaliłam :)
A od jutra zaczynam nadrabiać zaległości w czytaniu Waszych blogów :)
Dobrej Nocki!
piątek, 2 września 2016
233. Dziewczynki
Rzeczywiście mało tu ostatnio moich dziewczynek :)
Zawsze zasypywałam Was ich zdjęciami ale ostatnio jakoś to zaniedbałam. A przypomniała mi o tym Danusia, pozdrawiam przy okazji :) No i na jej prośbę kilka nowych zdjęć.Zobaczcie jak one porosły i jak się zmieniły... hihihi...
Andrea, lat 3 i 5 miesięcy ♡
Amelia, rok i 7 miesięcy ♡
I moje pszczółki razem.
♡♡♡
Zawsze zasypywałam Was ich zdjęciami ale ostatnio jakoś to zaniedbałam. A przypomniała mi o tym Danusia, pozdrawiam przy okazji :) No i na jej prośbę kilka nowych zdjęć.Zobaczcie jak one porosły i jak się zmieniły... hihihi...
Andrea, lat 3 i 5 miesięcy ♡
Amelia, rok i 7 miesięcy ♡
I moje pszczółki razem.
♡♡♡
sobota, 20 sierpnia 2016
232. Wymianka z Eweliną
To moja druga blogowa wymianka.
Tym razem propozycja wyszła od Eweliny. Szczerze mnie tym zaskoczyła, bo moje prace przy jej cudach wypadają blado :) Ale podjęłam ryzyko i oto co powstało z myślą o całej rodzince, no prawie całej hihihi (Mam nadzieję, że mąż Eweliny się nie pogniewa :))
Tym razem propozycja wyszła od Eweliny. Szczerze mnie tym zaskoczyła, bo moje prace przy jej cudach wypadają blado :) Ale podjęłam ryzyko i oto co powstało z myślą o całej rodzince, no prawie całej hihihi (Mam nadzieję, że mąż Eweliny się nie pogniewa :))
Pierwsze powstały poszewki na podusie...
Ewelinka powiedziała, że brąz, beż i krem to kolory panujące w salonie. Tak więc zrobiłam dwie, każda inny wzór.
Dodam, że robiłam je pierwszy raz w życiu, więc mogą być małe niedociągnięcia. Osobiście mi bardzo się podobają i jestem z nich dumna :)
Obowiązkowo podkładki pod kubeczki ;)
Też w dwóch odcieniach ;)
Wzór ten sam więc śmiało będzie można je miksować...
Tu małe drobnostki dla dzieciaków Ewelinki ;)
Mam nadzieje, że choć trochę je uszczęśliwiłam :)
Na koniec zostawiłam chustę...
Wzór pomogła mi znaleźć jedna z blogerek, dziękuję Kasiu ;)
Chusta była moim wielkim wyzwaniem ale i zaskoczeniem ;) Wspaniale mi się ją robiło i już planuję następną :)
Oby właścicielce się spodobała :)
***
A to prezenty od Eweliny dla mnie ;)
Cudowne ozdoby do każdego pomieszczenia :)
Pierwsza, różowa do pokoju dziewczynek.
Nie muszę chyba pisać jak bardzo sã zachwycone :)
Kolejna, miętowa, do kuchni :)
Będzie się pięknie komponować z bielą...
No i ostatnia, fioletowa, do naszej sypialni...
Piękna...
***
Jestem zachwycona i z tego co mi wiadomo Ewelinka i dzieciaki też ;)
Uffff, kamień z serca, że udało mi się zadowolić całą czwórkę :)
Ewelinko, dziękuję za wymiankę ♡