Strony

środa, 26 listopada 2014

131. Mały Picasso...

...Jak nie jak tak... 
Do dziś nie było wiadomo, że ma ukryte talenty hihihi
Aż tu nagle, jak złapała kredki to opamiętania nie było :) Moja 20-miesięczna dziewczynka pokazała co potrafi.

Pierwszy samodzielny obrazek Andrei... <3

Mały artysta nam rośnie.
I wybaczcie mi ale musiałam to tu umieścić, bo duma mnie rozpiera :)
Oczywiście obrazek już ma swoje honorowe miejsce, w kuchni na lodówce :)


A tu możecie podziwiać uśmiech mojej księżniczki...
I wydaje mi się, że też jest z siebie dumna ;)

***

Andy czuje się już naprawdę dobrze, mimo iż nadal jest na antybiotykach... Tak więc zmykam pobawić się z moją iskierką, bo już siedzi mi na karku i zaczepia... Jednym słowem daje mi do zrozumienia 'Mamo kończ!'
Ach jak ja kocham te jej dyskretne znaki :)

Buziaki kochani i spokojnego wieczoru!!!
M&A.

czwartek, 20 listopada 2014

130. Matczyna niemoc...

Czasem są w życiu matki takie chwile, że choćby nie wiem jak chciała nie ma mocy by pomóc swemu dziecku... Może tylko BYĆ i wspierać...
Ja właśnie ostatnie dni tak mam... :((( Nieprzespane noce, a w dzień chodzę jak wampirzyca...
Lekarze??? No cóż, rozkładają ręce i twierdzą, że to wirus... 

Mowa o naszej kruszynce... Od urlopu w Egipcie Andrea nie może się wyleczyć, kolejny raz jest na antybiotykach...
Na szczęście tym razem lekarka w przychodni osłuchała i obejrzała ją bardzo dokładnie. Stwierdziła, że płucka są czyste. Znów wirus zaatakował gardełko :( Dlatego niuńka nie chce jeść i ciągle płacze... Wkłada paluszki do buźki i cały czas się ślini...
Dziś zadzwoniłam do pracy, że nie przyjdę, bo muszę z nią zostać... A. pracował ostatnią nockę a dziś też idzie na noc... Nie wyobrażam sobie, że mógłby zostać z nią a potem niewyspany iść do pracy, No Way...

Tak Andrea wyglądała jeszcze wczoraj... Ciągle spała i tuliła się do mnie na rączki...
A misia przytulisia nie wypuszczała z rączek.


A dziś... :) Hmmmmm... Troszkę lepiej :)
Światełko w tunelu, że jest lepiej :) Nawet pospała parę godzin w nocy, dzięki temu i ja bardziej przypominam człowieka hihihi
Fakt nadal marudzi i nie chce jeść, ale dużo pije i są już momenty w ciągu dnia, że zajmuje się zabawą... Zobaczcie na czym ją złapałam dziś w kuchni :)












Śliczności moje... Psotnica mała...
Wcale a wcale nie wygląda tu na chorą... Zabawę miała przednią jednak nie trwała ona długo... Zaraz potem wszystko zaczęło się od nowa :(
Teraz Andy śpi i oby poczuła się lepiej...

A ja nareszcie mam czas na blogowanie i przejrzenie waszych postów... Widzę, że u niektórych święta pełną parą :) Może uda się zaczerpnąć jakieś świeże inspiracje na dekoracje... Choć szczerze na razie nie mam do tego głowy... Jednak miło jest pocieszyć oko :)

Pozdrawiamy
M&Andy

środa, 12 listopada 2014

129. About Asica ;)

Dziś kochani będzie zupełnie nie o nas... Nie o mnie, nie o Andy i o moim A.... Zaskoczenie co :)??
Dziś chciałabym Wam kogoś przedstawić :) Kogoś naprawdę zdolnego i z pasją... A takich ludzi właśnie chcemy i cenimy. A i wy lubicie poznawać młodych, zdolnych...
Osóbki tej nie trzeba promować, o nie :) Sama się wypromowała swoją pracą, dokładnością i wspaniałymi pomysłami.

Ja trafiłam przez przypadek na stronę Asi na FB... Ktoś z moich znajomych dodał jej stronę do obserwowanych a ja z ciekawości zajrzałam... I szczerze Wam powiem, że zakochałam się od pierwszego 'wejścia'.
Coż ta dziewczyna wyprawia ze wstążek :) Masakra hihihi
Jak się zakochałam to nie mogłam sobie odmówić posiadania czegoś wyjątkowego stworzonego przez jej zdolne paluszki ;)
Pierwsze zamówienie złożyłam przed świętami wielkanocnymi... Zachwyciły mnie jej wyjątkowe jajeczka :) Puściłam wodze fantazji i mieliśmy na stole dekorację jakiej nikt nie miał :) Trzy wyjątkowe jajuszka, jako że i nas była wtedy trójka :)

Jajo taty A.

Jajunio Andrei :)

Jajuszko mamy M.

Czyż nie są wspaniałe... ???

Tak więc jak teraz zbliżają się święta Bożego Narodzenia nie zastanawiałam się długo i znów Asica udekoruje nasz świąteczny stół :D
Tym razem bombka w kolorach które królują w naszym salonie... Więc nie tradycyjne czerwień i złoto, które kojarzą się z Bożym Narodzeniem lecz zieleń, szarości i biel :)

Bohaterka tegorocznych świąt :)

Ale żeby nie było, że tylko świąteczne klimaty rządzą u Asicy to pokaże wam coś jeszcze :)
Typowe, kobiece świecidełko :)
Temu też nie mogłam się oprzeć :)

Ta po lewej należy już do mnie i właśnie dziś ozdobiła mój nadgarstek po raz pierwszy ale nie ostatni :)

Przekonałam Was, że warto zajrzeć do Asicy :)???
Jeśli tak to znajdziecie ją tutaj... Ja już zastanawiam się nad kolejnym zamówieniem :)
I mam nadzieję, że będzie miała dużo więcej pracy teraz hihihi

Pozdrawiam i spokojnej nocy...
M.

poniedziałek, 10 listopada 2014

128. Jak jak nie nawidzę szpitali :(

Siedzę i czekam...
Moja kochana położna zasugerowała, że zrobią mi testy na ryzyko cukrzycy w ciąży... Bo przecież moje BMI było za wysokie :(
No fajnie, wszystko ok ale totalnie sie nudzę...

Samo badanie nie jest straszne...
Przyjechałam, weszłam do gabinetu i miłe zaskoczenie... Polska pielęgniarka ;) Od razu człowiekowi się milej robi na widok rodaka hihihi
Pani Kasia wytłumaczyła po co tu jestem i jak to badanie będzie wyglądało. Następnie bez rozczulania pobrała krew z palca, zbadała stan cukru we krwi i wpisala w swoje notatki...
Dała mi glukozę do picia i poprosiła się zgłosić za dwie godziny...

Tak więc siedzę na korytarzu i grzecznie czekam...

A. odesłałam do domu, bo po co mamy się nudzić oboje...

Rano nic nie jadłam i nie piłam, bo badanie robi się na czczo... Teraz tylko kazano mi pić dużo wody... Ale po kilku kubeczkach mam jej już dość...

Siedzę, rozglądam się wkoło... I chce mi się do domu :((( A tu jeszcze godzinka została...

***

Dlatego nie lubię szpitali :(((
Brrrrrr...

środa, 5 listopada 2014

127. Przedszkolaczek...

No i się zaczęło :)
Wiedziałam, że dzieciaki szybko rosną ale nie aż tak... Jak dla mnie to za szybko... Z każdym dniem powoli tracę swoją maleńką Andy a na jej miejsce wkrada się duża już całkiem samodzielna dziewczynka... zastanawiam się czy jestem na to gotowa? Chyba nie ale cóż mogę zrobić??? :(

Wyobraźcie sobie, że jeszcze przed wyjazdem na urlop wpadliśmy na pomysł, żeby zadbać o wczesną edukację naszej córki :) Wyda Wam się to dziwne, bo przecież ma dopiero 19 miesięcy i czas na naukę będzie. Ale uwierzcie mi, że w obcym kraju wszystko wygląda trochę inaczej.
Nasza córka ma niezły orzech do zgryzienia... W domu mówimy po polsku, i z tym językiem jest najbardziej obyta. Jednak wszyscy nasi znajomi to Brytyjczycy więc siłą rzeczy ten język też przewija się w jej otoczeniu. Wpadliśmy więc na pomysł żeby posłać ją do przedszkola. Żeby po przebywała z dziećmi to raz, a po dwa żeby załapała języka zanim pójdzie do szkoły (a to już za dwa lata).
Poszukaliśmy najbliższego przedszkola i złożyliśmy wniosek o miejsce dla Andrei... Zależało nam żeby zaczęła jak najszybciej, dwa razy w tygodniu po trzy godziny... Tak na początek... Po urlopie czekała już na nas wiadomość, że miejsce dla naszej Andy jest i mała może zacząć przedszkole kiedy tylko chcemy :) Super...
Cieszyłam się... Ale i obawiałam. W sumie to moja maleńka kruszynka, jak miałam się pogodzić z tym, że dorasta i już za chwilkę będzie bardziej samodzielna :( Ale niestety to samo życie...

Pierwszy raz poszłyśmy 22 października, na godzinkę zapoznać się ze wszystkim, zobaczyć salę, dzieci i panie :)
Spodziewałam się, że może się choć trochę zawstydzi, nie zechce sama pójść i się bawić... Ale gdzie tam, nie ona :) Jak tylko weszłyśmy to poleciała jak strzała i nawet na mnie nie spojrzała... Taka to moja dzielna dziewczynka :)
Tak było i w czwartek... Bawiła się i normalnie jakby mamy nie było...
A od poniedziałku zaczęło się normalne przedszkole :)
I wiecie co? Dostałam pochwałę, że mam wyjątkowe dziecko... Bawi się grzecznie, nie marudzi, zjada pięknie wszystko i oczywiście sama bez karmienia :) Normalnie dziecko ideał hihihi A w domu zupełna odwrotność hihihi

Duma mnie rozpiera... ale i trochę mi żal, że to już... tak szybko :(

Zdjęć w sumie nie mam żadnych, bo nie w głowie mi to było... Ale pokarzę Wam kochani jak wymęczona wróciła moja Andy po pierwszym dniu :)
Pierwsze co zrobiła to zdjęła kurteczkę, butki, zgarnęła kocyk z sofy, położyła się na dywanie w salonie i zasnęła :)


Czyż nie jest słodka :)

***

A na koniec tylko jeszcze pochwalę Wam się moją pierwszą w życiu dynią na Halloween :)
Wszędzie na blogach aż się roiło od postów halloweenowych a u mnie cisza :) Więc chociaż po mały akcencik :)


A teraz życzę wszystkim spokojnej nocy i kolorowych snów :) Biegnę przytulić się do mojej małej kruszynki, która już smacznie śpi od godzinki :)))
Dobranoc!!!