Strony

sobota, 31 sierpnia 2013

45. Wielka wyprawa hihihi

Muszę wam się kochani do czegoś przyznać... Wczoraj pierwszy raz od porodu zostawiłam swoją małą księżniczkę w domku z tatą, a sama wyszłam z przyjaciółką :) Musiałam odreagować, zaczerpnąć świeżego powietrza i pobyć bez Andrei... Pewnie niektóre z was mnie potępią, ale ja właśnie tego potrzebowałam. I nie oznacza to, że jestem złą mamą :) Bardzo kocham swoją kruszynkę... Mój mały słodziak jest kochany... Ale trochę odpoczynku i relaksu też mi się chyba należy ;)

Mój pięciomiesięczny słodziak... Andy...
Tak więc spotkałam się z jedną z moich najlepszych przyjaciółek w UK, Jannis, i pojechałyśmy do centrum pobuszować po sklepach... W sumie to miałyśmy na celu kupić prezent koleżance z pracy. Wspomniana koleżanka niedługo odchodzi na urlop macierzyński i chciałyśmy dać jej maleństwu jakiś mały, miły prezent z tej okazji...
Z początku nie miałyśmy żadnego pomysłu... Ale potem pomyślałam, że prezent który ja dostałam był bardzo pożyteczny... Tak więc stanęło na torbie na kosmetyki, pieluszki i różności dla maleństwa; sterylizatorze do butelek; zestawie butelek, kilku parach śpioszek; niani elektrycznej i kocyku :)
Wydaje mi się, że Blessy powinna być zadowolona... Wyręczyłyśmy ją w kupieniu kilku naprawdę potrzebnych i praktycznych rzeczy ;)

Jak już uporałyśmy się z prezentem, oddałyśmy się urokowi miasta.
To był tak naprawdę mój pierwszy raz w centrum miasta... Kolejny pierwszy raz... Mieszkam tu już prawie dwa lata a tak naprawdę nigdy nie zapuściliśmy się z moim A. w samo serce dżungli hihihi On wprost nie znosi wielkich miast, tego zgiełku, smrodu, wiecznego pędu... Zresztą ja chyba też już z tego wyrosłam... Jestem szczęśliwa na przedmieściach...
Dziś Jannis robiła za mojego przewodnika. Przysięgam, gdyby nie ona zgubiłabym się hihihi Tak naprawdę widziałam dziś Manchester z zupełnie innej strony... oglądałam miasto oczami turysty... I muszę przyznać, że podobało mi się....

A to mały skrót tego co dziś widziałyśmy... Faaaajnie było :D




China Town
China Town

niedziela, 25 sierpnia 2013

44. Aniołki, aniołeczki... i mój angel :)

Miłość do aniołków wzięła się od mojej przyjaciółki Aśki M. Gdziekolwiek bym się nie obróciła, okręciła u niej w domku, wszędzie natykałam się na anioły... Ona je po prostu kochała. Nie ważne, małe czy duże, ważne by były... :)
Zaraziłam się to miłością... I powiedziałam sobie, że jak urodzi się moja córcia aniołki będą w jej pokoju wisiały wszędzie. Mają ją chronić przed całym złem tego świata....

Na dzień dzisiejszy mamy cztery aniołki... A jednego Andrea dostała właśnie dziś od swojej chrzestnej matki z okazji ukończenia pięciu miesięcy :) Jakież było nasze zaskoczenie kiedy otworzyłyśmy paczkę... Uśmiech nie schodzi mi z twarzy do tej pory :D
Piękny, ręcznie robiony Anioł z masy solnej, pomalowany, polakierowany... No i podpis imienny mojej córci :) Wyjątkowy prezent, dzięki sis :*... Aniołka wykonała Kasia, koleżanka mojej siostry... Ta dziewczyna potrafi robić cuda... nie tylko takie jak to na zdjęciu... Robi też przepiękną biżuterię, ale o tym może kiedyś... :)

A to nasze aniołki...

To nasze cudo... Jeszcze raz dziękujemy siostra, jesteś kochana i Andrea nie mogłaby mieć lepszej matki chrzestnej :)






Aniołek wyszukany na bazarku w Busku-Zdroju... Ręcznie malowany na szkle... Poluję jeszcze na inne kolory...

Pamiątka z Chrztu Świętego... I pierwszy Anioł Stróż...

I przesłodki aniołek maskotka, od cioci Bogusi G. Mojej serdecznej koleżanki, z którą nie widziałyśmy się od lat.. Ona mieszka w US... Ale jak tylko dowiedziała się o mojej ciąży prezent przyszedł błyskawicznie... Dziekuję :*

sobota, 24 sierpnia 2013

43. Pasztet prosto z pieca... hihihi

Ostatnio robi się u mnie ciut kulinarnie :) Co dziwne, bo żadna ze mnie gosposia :) Ale coraz częściej staram się coś sama ugotować i o dziwo nawet mi się udaje.
Dziś pokażę wam pasztet... Niestety nie mój wyrób, mojego męża... Dla mnie to wyższa szkoła jazdy hihihi Ale i tak jest się czy pochwalić, wyjątkowo zdolnym mężem :) Hihihi.... A pasztet smaczniutki, że paluszki lizać...

Po upieczeniu wyglądał tak ładnie, że aż żal było próbować....

















Ja pierwsza spróbowałam, mniam... Po ukrojeniu też niczeo sobie się prezentuje :)




















Niedawno, pocztą pantoflową, dowiedzieliśmy się gdzie można kupić dobre i tanie mięso w Manchester... Zupełnie inne niż to co sprzedają w Tesco, Asda czy innych marketach...
Dzięki temu już planujemy zaopatrzyć się trochę i zrobić własną wędlinkę... Aż mi się marzy taka swojska kiełbaska i wędzone szyneczki, polędwiczki :)))
Tak więc dam znać czy się udało :) A teraz biegnę do kuchni, bo mi wszystko pozjadają hihihi....

piątek, 23 sierpnia 2013

42. Kurczak curry

Witam :)
Dziś próbowałam przygotować kurczaka curry z ryżem... Mój mąż bardzo to lubi i nie raz podpatrywałam jak to gotował.... Postanowiłam mu dziś zrobić niespodziankę.
Muszę przyznać, że wyszło idealnie, mniam mniam... Sami zobaczcie :) Czyż nie wygląda super smacznie?

Przepis:

Składniki:
- 2 piersi z kurczaka
- 500 ml jogurtu naturalnego
- 3 łyżeczki curry
- sól, pieprz (do smaku)
- 1/2 łyżeczki czerwonej papryki
- 30dkg pieczarek
- duża cebula
- oliwa do smażenia 
- pomidory w puszce

Etapy przygotowania:
Na początku przygotujemy marynatę: do jogurtu dodajemy curry, czerwoną paprykę, sól i pieprz (do smaku). Mieszamy dokładnie. Piersi z kurczaka myjemy i kroimy w kostkę. Zalewamy marynatą i wstawiamy do lodówki na min. 1 godzinę.
Rozgrzewamy na patelni oliwę. Na rozgrzaną oliwę wrzucamy kurczaka z całą marynatą, cebulę i pieczarki. Dodajemy pomidory. Smażymy ok. 10-15 minut. Podajemy z ryżem.


Do kurczaka curry mój mąż dodaje zawsze tę samą pastę curry... Według niego jest najlepsza i chyba ma racje :)



czwartek, 22 sierpnia 2013

41. Jajko w roli głównej...

Kolejna kulinarna propozycja jest dość prosta :) Tak jak już wam wcześniej wspomniałam zaczynam od prostych rzeczy na początek, aż w końcu przyjdzie pora na coś skomplikowanego.
Wracając do naszego dzisiejszego dania... Mianowicie proste, tanie i jakże smaczne kotleciki a'la mielone z jajek :) Dla większości z was to pewnie żadna nowość.Dla niewtajemniczonych podaję przepis...
Zaczynamy od zanurzenia czerstwej bułki na kilkanaście minut w mleku, aby nasiąkła. Jajka ugotować na twardo, posiekać. Dodać świeżej pietruszki, soli, pieprzu. Całość dokładnie mieszamy, choć nie za długo by masa nie stała się zbyt wilgotna. Formujemy kotleciki, obtaczamy w bułce tartej i smażymy na rozgrzanym maśle, po parę minut z każdej strony aż osiągniemy średnio brązowy kolor :)
Podajemy jak kto woli, z ziemniaczkami... kluskami czy kaszą :) U mnie mąż zawsze lubi z ziemniaczkami i tak też było dziś...



Smacznego!!!

sobota, 17 sierpnia 2013

40. Niespodzianka

Urlop zbliża się wielkimi krokami... A my nadal nic nie mamy zarezerwowanego.
Wczoraj pojawiła się nowa opcja... I chyba właśnie na tym się skończy. Czemu nie wybrać Polski tym razem??? Przecież w górach we wrześniu jest przepięknie... No i tu nie musiałabym się martwić o moją małą kruszynkę :))) To będzie strzał w dziesiątkę... Spędzilibyśmy rodzinnie parę dni, tylko my we troje. Tęsknię za tym, bo ostatnio naprawdę brakuje nam na wszystko czasu.
Żeby było fajniej, mój mąż sam wszystko chce zaplanować nie wtajemniczając mnie w żadne szczegóły. How sweet <3 Oczywiście dam mu się wykazać... Chce nam zrobić niespodziankę więc nie mam zamiaru mu przeszkadzać.... Kocham niespodzianki :)
Wczoraj pół dnia siedział i przeglądał oferty biur podróży, allegro oraz groupony... Groupon to świetna stronka, można czasem trafić na fantastyczne oferty za naprawdę małe pieniądze. Mieliśmy już okazję korzystać z tego portalu i sprawdził się idealnie. Z tego co mi mój kochany powiedział to ma już coś na oku, ma tylko podzwonić w parę miejsc i dograć szczegóły. A mi i Andrei wypada tylko czekać, potem się pakować i dobrze się bawić...
Cały miesiąc będę się zastanawiała jakie miejsce wybierze. Czy Zakopane czy znajdzie inne równie piękne miejsce. Nie mogę się już doczekać :)

A to małe przypomnienie sprzed paru lat w Zakopanym...




















Ach wróciłabym tam już dziś :)))

piątek, 16 sierpnia 2013

39. Planujemy urlop :)

W tym roku nasz wspólny rodzinny urlop wypada na koniec września. Niestety wtedy lato się już kończy na dobre :( No i co tu zrobić? Przecież pragnie się słońca i plaży, kąpieli w morzu... Koniecznie chce się wrócić opalonym.
Jedyne rozwiązanie to urlop gdzieś gdzie nadal świeci słońce :) Tylko gdzie tym razem?... Byliśmy już razem z mężem w Hurgadzie (Egipt), rok temu zwiedzaliśmy Bodrum (Turcja). Teraz zastanawiamy się nad Hiszpanią, Tunezją, Maltą lub Cyprem. Ciężki wybór, choć dla mnie nie ma to większego znaczenia. Ważne by było słońce i plaża :) No i koniecznie ma być bezpieczne, bo zabieramy naszą pięciomiesięczną kruszynkę. Poza tym nie byłam w żadnym z wymienionych miejsc, a uwielbiam zwiedzać nowe zakątki. Już kiedyś, jako mała dziewczynka, obiecałam sobie, że zwiedzę cały świat hihihi :) No i mam zamiar zrobić wszystko by spełnić swoje marzenie :)
Dziś przeglądaliśmy oferty biur podróży i jak na razie stawiamy na Cypr lub Tunezję. Kto poleca te miejsca? Czy jest fajnie, czy jest tanio czy drogo? Co warto tam zwiedzić? Piszcie, zawsze to lepiej posłuchać rady doświadczonych :)

A tu mały przegląd z naszych ostatnich wakacji w Turcji... Miło się to wspomina :)

Przed hotelem
Bufet


Bufet

Bufet

Bufet

Wieczór turecki i Kebab :)

Wieczór turecki

Mniam...mniam...

Słodkości

Wieczór turecki, z tancerką tańca brzucha.. Była niesamowita...

Banany

Granaty, na placu hotelowym...

Zadowoleni, wypoczęci MY :)

Przystań...w centrum Bodrum...

Przystań... w centrum Bodrum...

Mój nurek...

One more time :)

Lokalny targ, owocowo-warzywny...

Lokalny targ, owocowo-warzywny...

Z małpką na plaży :) Słooodka

Prezent urodzinowy od mojego męża.... Nic tego nie przebije :)

Przy hotelowym basenie... A w brzuszku mała Andy... Czwarty miesiąc...

Pamukkale

Pamukkale

Pamukkale

Pamukkale

Pamukkale

Pamukkale

Pamukkale