Strony

czwartek, 27 czerwca 2013

15. 8 weeks check...

Właśnie wróciłyśmy z Andreą od lekarza. Moja mała księżniczka miała dziś 8 weeks check. W Polsce to są badania kontrolne niemowlaków.
Wcześniej byłyśmy na urlopie w Polsce więc wszystko , łącznie ze szczepieniami, nam się poprzesuwało :) Jednak lekarz zapewniał, że nie ma to żadnego znaczenia.

No i mamy już to za sobą... Przemiła pani doktor posprawdzała wszystko co tylko było możliwe do sprawdzenia... Obejrzała główkę, uszka, dłonie i stópki. Sprawdziła brzuszek i stawy biodrowe :) Zajrzała w oczka i osłuchała klatkę piersiową. A kiedy położyła Andreę na brzuszek była zaskoczona jak sztywno i wysoko moja mała dziewczynka podnosi główkę :) Powiedziała, że mam silną córcię... Wiem :) Moja córcia pod każdym względem jest wyjątkowa :)))
No i na koniec zostało ważenie :) Coś na co czekaliśmy z mężem od dawna :) Przy ostatnim ważeniu (20 maja) Andrea ważyła 5,75kg. Dziś jest to 7,22kg :))) Wychodzi więc, że w ciągu 5,5 tygodnia przybrała około 1,5 kg. Zastanawiałam się czy oby nie za dużo. Ale pani doktor stwierdziła, że jest w sam raz. Tym bardziej, że Andrea urodziła się duża (3750kg) i długa :) W sumie ma to po tatusiu (196cm wzrostu), to nie dziwne, że córcia wysoka będzie :)

Tak więc wszystko jest w jak najlepszym porządku. Andrea rozwija się prawidłowo. Teraz mogę nazwać się szczęśliwą mamusią :)

No i póki mała śpi (zasnęła po wyczerpującej wizycie :)) wykorzystam czas na mały trening jogi...

środa, 26 czerwca 2013

14. Pierwszy trening.

Ćwiczę z Xbox'em :)
Dziś zaczynam treningi jogi :) Powoli na początek... To rewelacyjne rozwiązanie jak dla mnie, mamy trzymiesięcznej dziewczynki :) Mogę ćwiczyć kiedy mała śpi... A nie muszę biegać w ustalone dni o ustalonej porze do siłowni... Bez reszty mogę poświęcić się córce a moje treningi wcale nie ucierpią na tym...Wystarczy tylko dobra wola, konsekwencja i chęci :) A ja jestem tak zdesperowana, że wierzę w swój sukces :)
Na początek wystarczy codzienny trening po parę minut :) Szczerze mówiąc to joga wcale nie jest taka łatwa. Dziś po paru już minutach czułam wszystkie partie ciała :):):) Aż trudno uwierzyć w jak strasznej jestem kondycji.... bo mimo swojej otyłości zawsze moje ciało było sprawne fizycznie i nigdy nie miałam problemów z rozciąganiem... Aż do dziś hehehe Ale wszystko można wyćwiczyć :)

Waga: 96,4kg.

niedziela, 23 czerwca 2013

13. Orchids... Moje ulubione...

Ostatnio natrafiłam na świetny blog, pisany przez Alę 'kolorowe marzenia ali- o domu- ogrodzie- o dzieciach'... Bardzo polecam.  Blogerka pisze dokładnie o wszystkim tym co jest ważne również dla mnie :) Dom, ogród no i dziecko. Szczęściara ze mnie, bo na tym etapie życia jestem posiadaczką całego pakietu szczęścia :)
Jednak dziś, zainspirowana ostatnim jej postem, chciałabym się wam pochwalić moimi ukochanymi kwiatkami :) Orchidee, to je kocham najbardziej ze wszystkich kwiatów na ziemi.
Jeszcze będąc w Polsce miałam już dwie orchidee. Jednak wraz z podjęciem decyzji o wyjeździe musiałam się z nimi pożegnać :( Cóż, oddałam je siostrze. Niestety nie przetrwały u niej zbyt długo :( Oto one... Przepiękne...



Nie czekałam zbyt długo. Następnego dnia po wylądowaniu w UK zakupiłam pierwszą orchideę... Białą, Z różowymi akcentami...













Następną dostałam po urodzeniu córeczki. Po powrocie ze szpitala zobaczyłam ją w kuchni... Stała i czekała na mnie :) Mój mąż nie mógł lepiej wyrazić swojej wdzięczności jak właśnie w ten sposób... Kocham Cię Skarbie <3 Moja miniaturka :)










I ostatnia z piękności, która kupiłam parę dni temu... Kolor? Hmmmm, trudny do nazwania... Pomarańczowy?? Tak jakoś :)

Czyż nie są piękne :)???

czwartek, 20 czerwca 2013

12. ...

Pierwszy raz od kilkunastu dni stanęłam na wagę... Sukces nie sukces, jednak waga wskazała dwa kilogramy mniej :) Teraz wskazuje 98kg. Cieszę się... Choć strasznie trudno wytrwać mi w postanowieniu :( Codziennie rano wstaję ze świadomością, że muszę dać z siebie wszystko, wytrzymać jednym słowem. Ale już po południu zaglądam do lodówki w poszukiwaniu małej przekąski. I jak tu być 'chudą'?? :((
Najgorzej jest jak zostaje z Andreą sama w domku a mój mąż idzie na cały dzień do pracy. Wtedy nikt mnie nie pilnuje a ja sama nie jestem w stanie zapanować nad łaknieniem...
Doszłam do wniosku, że najlepiej będzie jak będę sobie rozpisywać dzienne porcje żywieniowe... Zobaczymy czy to się sprawdza w moim przypadku. No i oczywiście muszę jeść o połowę mniej. Zero słodkości, zero napojów gazowanych i kolorowych, bo to też samo zło.
Trzymajcie kciuk.

Waga: 98kg (-2kg)

poniedziałek, 17 czerwca 2013

11. Father's Day

Dziś obchodzimy w UK Dzień Ojca... 
A więc wszystkiego najlepszego tatusiu ;)
Jeszcze teraz nasza kruszynka potrzebuje mojej pomocy by wyrazić jak bardzo ważny dla niej jest tata. Ale już za pare lat sama będzie dawać dowody swojej miłości :) We love You Daddy <3
Andrea and Dad <3




poniedziałek, 10 czerwca 2013

10. Powrót do rzeczywistości... I dietę czas zacząć...

Uffff... nareszcie w domku...
Po fantastycznym urlopie w PL nareszcie jesteśmy znów w UK... Hmmm, niektórzy zastanowią się czemu Anglię nazywam domem? Bo tak jest... tu teraz jest moje życie, moja praca i mój dom (fizycznie rzecz ujmując :))

W końcu trochę odpoczniemy... Odwykłam już od zamieszania i ciągle kręcących się ludzi w domu. Jednym słowem zero spokoju i prywatności... Fakt wszyscy chcieli mi jakoś pomóc i odciążyć trochę od małej Andrei, w końcu jestem z nią 24h na dobę... Tylko nie zdawali sobie sprawy, że na dłuższą metę to się nie sprawdza :) Lepiej radzę sobie jak wiem, że nie mam pomocy, jestem wtedy nieźle zorganizowana :) Tak więc mamy już upragnioną ciszę :)))
Oczywiście po powrocie kolejny raz zarzekałam się, że za szybko tam nie zawitamy.... Ale znając życie jak tylko nadarzy się okazja zaraz zabukujemy bilety i znów odwiedzimy kochaną rodzinkę :)))

No więc jak widać są plusy i minusy urlopów w kraju. Pewnie więcej znajdę plusów, mimo wszystko...
Jeden jedyny minus nie daje mi spokoju :( A mianowicie znów czeka mnie dietka... :((( Jeszcze po porodzie nie zdążyłam zrzucić wagi a urlop dodatkowo mi w tym nie pomógł. Osiągnęłam najwyższą wagę w swoim życiu. Aż wstyd się do tego przyznać ale tak jest... Moja waga dobiła prawie do 100 :((
Potrzebuję pomocy w zrzuceniu wagi... Wiem, że bez osoby "trzeciej" sobie nie poradzę... Jak znacie jakiś sposób, sprawdzony oczywiście, to proszę piszcie na maila :) Będę wdzięczna...Może jakieś przepisy... Mój mąż uwielbia gotować nowości a i jemu nie zaszkodzi zdrowe odżywianie hehehe
A ja oczywiście będę dzieliła się z wami swoimi wynikami :)


Tak więc zaczynamy :)
Waga wyjściowa: 100kg
Waga wymarzona: 75kg.

Trzymajcie kciuki...