Muszę wam się kochani do czegoś przyznać... Wczoraj pierwszy raz od porodu zostawiłam swoją małą księżniczkę w domku z tatą, a sama wyszłam z przyjaciółką :) Musiałam odreagować, zaczerpnąć świeżego powietrza i pobyć bez Andrei... Pewnie niektóre z was mnie potępią, ale ja właśnie tego potrzebowałam. I nie oznacza to, że jestem złą mamą :) Bardzo kocham swoją kruszynkę... Mój mały słodziak jest kochany... Ale trochę odpoczynku i relaksu też mi się chyba należy ;)
Tak więc spotkałam się z jedną z moich najlepszych przyjaciółek w UK, Jannis, i pojechałyśmy do centrum pobuszować po sklepach... W sumie to miałyśmy na celu kupić prezent koleżance z pracy. Wspomniana koleżanka niedługo odchodzi na urlop macierzyński i chciałyśmy dać jej maleństwu jakiś mały, miły prezent z tej okazji...
Z początku nie miałyśmy żadnego pomysłu... Ale potem pomyślałam, że prezent który ja dostałam był bardzo pożyteczny... Tak więc stanęło na torbie na kosmetyki, pieluszki i różności dla maleństwa; sterylizatorze do butelek; zestawie butelek, kilku parach śpioszek; niani elektrycznej i kocyku :)
Wydaje mi się, że Blessy powinna być zadowolona... Wyręczyłyśmy ją w kupieniu kilku naprawdę potrzebnych i praktycznych rzeczy ;)
Jak już uporałyśmy się z prezentem, oddałyśmy się urokowi miasta.
To był tak naprawdę mój pierwszy raz w centrum miasta... Kolejny pierwszy raz... Mieszkam tu już prawie dwa lata a tak naprawdę nigdy nie zapuściliśmy się z moim A. w samo serce dżungli hihihi On wprost nie znosi wielkich miast, tego zgiełku, smrodu, wiecznego pędu... Zresztą ja chyba też już z tego wyrosłam... Jestem szczęśliwa na przedmieściach...
Dziś Jannis robiła za mojego przewodnika. Przysięgam, gdyby nie ona zgubiłabym się hihihi Tak naprawdę widziałam dziś Manchester z zupełnie innej strony... oglądałam miasto oczami turysty... I muszę przyznać, że podobało mi się....
A to mały skrót tego co dziś widziałyśmy... Faaaajnie było :D
Mój pięciomiesięczny słodziak... Andy... |
Z początku nie miałyśmy żadnego pomysłu... Ale potem pomyślałam, że prezent który ja dostałam był bardzo pożyteczny... Tak więc stanęło na torbie na kosmetyki, pieluszki i różności dla maleństwa; sterylizatorze do butelek; zestawie butelek, kilku parach śpioszek; niani elektrycznej i kocyku :)
Wydaje mi się, że Blessy powinna być zadowolona... Wyręczyłyśmy ją w kupieniu kilku naprawdę potrzebnych i praktycznych rzeczy ;)
Jak już uporałyśmy się z prezentem, oddałyśmy się urokowi miasta.
To był tak naprawdę mój pierwszy raz w centrum miasta... Kolejny pierwszy raz... Mieszkam tu już prawie dwa lata a tak naprawdę nigdy nie zapuściliśmy się z moim A. w samo serce dżungli hihihi On wprost nie znosi wielkich miast, tego zgiełku, smrodu, wiecznego pędu... Zresztą ja chyba też już z tego wyrosłam... Jestem szczęśliwa na przedmieściach...
Dziś Jannis robiła za mojego przewodnika. Przysięgam, gdyby nie ona zgubiłabym się hihihi Tak naprawdę widziałam dziś Manchester z zupełnie innej strony... oglądałam miasto oczami turysty... I muszę przyznać, że podobało mi się....
A to mały skrót tego co dziś widziałyśmy... Faaaajnie było :D
China Town |
China Town |